O nas

O wychodzeniu ze strefy komfortu

Moja motywacja

Piszę do was dzisiaj z małym osobistym przesłaniem. To historia moja własna, bo na własnej skórze przekonałam się, że czasem poszukiwania właściwej drogi zawodowej trwają o wiele dłużej, niż nam się wydaje. Brniemy przez lata w jakimś kierunku i nie chcemy przed sobą przyznać, że to ślepa uliczka. A jak było ze mną? Tkwiłam w swojej szkolnej, nauczycielskiej rzeczywistości, nie mogąc sobie wyobrazić siebie nigdzie indziej. Bo niby gdzie? Aż nagle wszystko się odmieniło… Nagle odnalazłam się w branży kosmetycznej i jestem dobrym przykładem tego, że nigdy nie jest za późno na zmiany. Dla ciebie też!

Kiedyś wybrałam drogę nauczyciela języka angielskiego. Po wymagających studiach przygotowujących mnie do zawodu, po przejściu praktyk w różnych szkołach, po tym całym etapie wytężonej pracy i dużego stresu nie myślałam nawet, że mogłabym zmarnować tyle zainwestowanego czasu i robić coś innego! Chociaż nie wszystko mi pasowało, wykonywałam swoją pracę z największym oddaniem i – w gruncie rzeczy – z niezwykłą satysfakcją. Mogę powiedzieć, że kochałam to, co robiłam. Konsekwentnie przeszłam przez wszystkie etapy ścieżki zawodowej nauczyciela – od stażysty po dyplomowanego. Byłam czynnym egzaminatorem maturalnym. Z pewnego punktu widzenia można to nazwać sukcesem! Ale…

 

Ale
Musisz o mnie wiedzieć, że jestem osobą niezwykle wrażliwą i emocjonalnie szkoła mnie momentami przerastała. Historie uczniów, różne nadzwyczajne sytuacje zawsze mnie mocno poruszały. W pewnym momencie odczuwałam także, że system edukacji stał się nieprzyjazny dla ucznia i dla nauczyciela. Było we mnie coraz więcej niezgody, ale niewiele można było zdziałać w tej materii. Na pytanie – co dalej, nie było innej odpowiedzi jak brnięcie, chociaż przyjemności w uczeniu odnajdywałam coraz mniej. To była taka smutna rzeczywistość, której towarzyszyła niemoc, niezadowolenie, marazm, brak satysfakcji, frustracja, rozgoryczenie i cała gama podobnych uczuć.

Odskocznią od tej codzienności było dla mnie testowanie kosmetyków pielęgnacyjnych. To dopiero była frajda – poszukiwanie swoich ideałów! Najpierw grzebiąc w czeluściach internetu czytałam o produktach, przyglądałam się dokładnie składom, a następnie dokonywałam zakupów, prawie zawsze online (mieszkam w małym mieście – dostępność tego, co sobie wymyśliłam, była znikoma). A po przyjściu przesyłki nadchodził czas testów :), To był prawdziwy raj! Najczęściej po pierwszym „maźnięciu” już wiedziałam, czy będzie miłość, czy niekoniecznie. Ten suspens to dopiero było uczucie! Najczęściej takie rytuały przyjemności odbywały się w weekend, wtedy miałam na to trochę czasu (między sprawdzaniem wypracowań a kartkówek lub między wypełnianiem dokumentów a przygotowywaniem się do zajęć na kolejny tydzień). A potem znowu codzienność…

Próbki kosmetyków Polemika – kliknij

Naturalność

Wtedy na świecie pojawiła się Pola, a ja oszalałam ze szczęścia! Nie czułam się zbyt dobrze przygotowana do roli mamy. A kto się tak czuje? Dlatego starałam się czytać dużo porad innych mam, jakie kosmetyki kupić, które produkty spożywcze wybrać… Czułam się otoczona przez dużą ilość niewiadomych. Przeglądając internet (znów) w poszukiwaniu tego, co najlepsze dla mojego dziecka, trafiłam na interesujący blog, który traktował o składach kosmetyków dla dzieci. I tu ma swój początek moja prawdziwa fascynacja tematem składów kosmetyków. Zaczęłam podążać śladem naturalnych składników i tropiłam substancje kontrowersyjne. Słowo „jakość” zyskało kompletnie inny wymiar.

Ta świadomość powoli zaczęła przesiąkać do mojego życia i się w nim realizować. Teraz  wybierane przeze mnie produkty były analizowane pod kątem ewentualnego działania i dodatkowo – składu. Dotyczyło to nie tylko kosmetyków, ale i jedzenia, a konsekwencją tej pasji było objęcie nią całej rodziny. Pilnowałam się, żeby robić zakupy na naszym targu, wspierałam lokalnych sprzedawców, wybierałam sezonowe warzywa i owoce, żywność nieprzetworzoną, zaczęłam więcej sama gotować i przygotowywać bardziej urozmaicone posiłki. Zmieniłam też kosmetyki, których używałam, wybierałam produkty bardziej uniwersalne, niektóre podbierałam córeczce. W moim życiu wygrało to, co naturalne.

 

Świadoma mama

Po urodzeniu drugiej córeczki, Miki, było już o wiele łatwiej, bo miałam doświadczenie w opiece nad maleństwem. Umacniały się także moje ekologiczne nawyki. Jako świadoma mama dwójki dzieci nie podejmowałam decyzji pod wpływem chwili. Kupowałam tylko to, do czego miałam przekonanie. Co prawda nie miałam już za dużo czasu na testowanie nowych produktów kosmetycznych i wizja powrotu do szkoły, czyli pracy, nieco mnie przytłaczała. Liczyłam wciąż, że zapał, który mi towarzyszył na początku mojej kariery zawodowej, powróci. Ale im bliżej było powrotu do pracy, tym mina mi bardziej rzedła… 

W tym właśnie momencie wkroczył Daniel – mój mąż, który stwierdził, że w tej sytuacji nie wyobraża sobie mojego powrotu do szkoły. Znając moją emocjonalność, widząc ile czasu zjadała mi dodatkowa praca w domu po zajęciach z uczniami, powiedział: koniec! „Trzeba iść za głosem serca, za tym, co lubisz, co kochasz, pora zawalczyć o siebie. Przecież kręcą cię kosmetyki, masz już ogromną wiedzę i entuzjazm. Stwórz swoje własne!”. I to właśnie był moment przełomowy.

 

Przełom

Wsparcie Daniela było dla mnie niezwykle ważne, ale czułam się rozbita. Z jednej strony to był fantastyczny pomysł: zająć się czymś, co wzbudza we mnie ogień, co może stać się nowym oknem na świat. Ale z drugiej – wciąż podpełzał strach. Czy mam zaprzepaścić całe lata studiów, całą karierę nauczycielską? Przez lata dążyłam do miejsca, w którym jestem. A ja chcę z tego zrezygnować i postawić wszystko na inną szalę?? Czy ja oszalałam?

No i stało się. Podjęłam decyzję – rezygnuję z posady nauczyciela. Zajmuję się produkcją kosmetyków naturalnych. Zaczynam nowy rozdział, wchodzę w nieznane. Podszyta niepewnością, ale z poczuciem, że warto walczyć o siebie, że chcę żyć na swoich warunkach. Chcę, żeby każdy dzień życia sprawiał mi przyjemność – właśnie tak chcę żyć!

Po chwili entuzjazmu było już mniej kolorowo. Wśród rodziny i znajomych zdania były podzielone. Bliscy kręcili głowami. A jak się nie uda? Tyle niewiadomych. Po co się tyle uczyłaś? Przecież masz taką dobrą pracę. Zastanów się jeszcze. Z drugiej strony wspierali nas znajomi, często posiadający swoje firmy. I tak wytrwaliśmy, Daniel i ja, w decyzji, że podnosimy rękawicę. 

 

Nowy rozdział

Bardzo starannie wybrałam laboratorium, którego specjaliści mieli mi pomóc w stworzeniu moich produktów. Rozpoczęliśmy pracę nad skomponowaniem takich receptur, które by mnie w pełni satysfakcjonowały. Po etapie przygotowań powstały finalne masy naszych trzech pierwszych kosmetyków. Dla mnie były po prostu idealne:). Ten etap wspominam cudownie. W międzyczasie pojawiało się sporo zadań – wymyślenie nazwy marki, stworzenie logo, zaprojektowanie opakowań. Następnie przyszła kolej na testy (stabilności, kompatybilności z opakowaniami, aplikacyjne). Do tego doszły dodatkowe zadania, jak przygotowanie strony internetowej, materiałów marketingowych – a to wszystko okazało się bardzo pracochłonne, szczególnie, jeśli jest się perfekcjonistą. Czy był łatwo? Oczywiście, że nie! Było dużo nawet bardzo trudnych momentów. Niejednokrotnie pojawiało się zwątpienie i łzy. Zgranie tych wszystkich elementów w jedną całość okazało się zadaniem nie tyle skomplikowanym, co  czasochłonnym. Od momentu pojawienia się pomysłu stworzenia firmy produkującej kosmetyki naturalne do dnia, w którym Polemika ujrzała publicznie światło dzienne minęło 3,5 roku. Dla mnie to była cała wieczność. Ale było warto!

Kliknij – przejdź do sklepu Polemika

Finał?

26 listopada 2019 roku Polemika weszła na rynek. To był wielki dzień – zmaterializowanie się marzenia i finał bardzo ciężkiej pracy. Finał? O nie, właściwie to dopiero początek. Od tego momentu każdy dzień zyskał nowy wymiar. Codziennie pojawiają się nowe wyzwania, przygody, nowi ludzie, inspiracje. Ogrom obowiązków nie przeszkadza mi, by cieszyć się każdym dniem i zawsze jestem ciekawa następnego. Dzisiaj już wiem z całą pewnością, że podjęłam jedną z najlepszych decyzji mojego życia. Czuję się spełniona, tworzę produkty w zgodzie ze swoimi przekonaniami, kosmetyki naturalne, które pokochało wiele kobiet (ale również mężczyzn), które zyskują uznanie specjalistów z branży. Wciąż pracujemy, także nad wprowadzeniem kolejnych produktów, a mi towarzyszy wiele pomysłów i przepełnia mnie poczucie, że mogę jeszcze wiele zrobić. 

Mam nadzieję, że moja historia pokazuje ci, że czasem warto wykonać krok do tyłu. Że nigdy nie jest za późno, aby zacząć od nowa i odmienić swoje życie. To jest opowieść dla ciebie, jeśli czujesz, że tkwisz w miejscu, w którym wcale nie chcesz być. Wiedz, że ja też przez to przeszłam. Moje słowa to motywacja dla tej z was, która myśli, że nie jest w stanie wyjść ze swojej strefy komfortu. A jeśli to nie dotyczy ciebie, to wyciągnij dłoń, proszę, do tych kobiet, które zmagają się ze strachem lub nieśmiałością. Ja potrzebowałam takiego wsparcia i otrzymałam je od swojego męża. I oto jest – Polemika!