Almira Szachowicz – wokalistka, nauczycielka śpiewu. Gra, śpiewa i szuka piękna. Dziś opowiedziała nam o swojej pielęgnacji i sposobach na wytchnienie po długim dniu.
Tekst znanej piosenki mówi, że każdy śpiewać może – to prawda? Co jest kluczowe w ćwiczeniu głosu?
Oczywiście! Prawdą jest, że każdy, absolutnie każdy jest w stanie nauczyć się lepiej technicznie używać swojego instrumentu – ucząc się lepiej koordynować pewne mięśnie i oddech. Natomiast do dobrego śpiewania potrzebna jest jeszcze pewna wrażliwość i muzykalność, aby tego głosu używać w artystyczny i piękny sposób.
Co daje Ci muzyka? To dla Ciebie coś intymnego czy coś, czym chcesz się dzielić z całym światem? A może jedno i drugie?
Zdecydowanie jedno i drugie. Samo komponowanie jest bardzo intymnym momentem, kiedy jestem ja, pianino i myśli. To bardzo uzdrawiający dla mnie proces. Natomiast później utwór idzie w świat i każdy odbiorca przeżywa go na swój sposób i tak sobie myślę teraz, że to bardzo piękne 🙂
Co dało Ci odwagę, żeby pójść nieszablonową ścieżką i zrealizować swoje marzenia?
Od zawsze byłam oddana muzyce i nie mogę bez niej żyć, więc naturalną konsekwencją tej drogi było zostanie muzykiem. Ale o ile jako nauczyciel śpiewu czułam się świetnie, miałam problem z tym, aby wyrażać się jako artystka, twórca. I chyba myśl o tym, że za dużo czasu zmarnowałam na strach ostatecznie zmotywowala mnie do zrobienia kroku naprzód. Śpiewam o tym w piosence „Wiosna”.
Kto albo co inspiruje Cię w procesie twórczym?
Głównie są to moje emocje i przeżycia, a z czynników zewnętrznych światło, woda, poezja i wschody słońca. Uwielbiam tworzyć nad ranem, gdy wszystko wokół jeszcze śpi.
Czy podczas tworzenia przyświeca Ci jakaś misja? Chcesz, żeby muzyka wywoływała w ludziach konkretne uczucia i emocje?
Chciałabym, żeby moja muzyka pozostawiała po sobie ślad w sercu słuchacza. Żeby nie była obojętna, ale poruszała, wzruszała, skłaniała do refleksji. W tekstach nie uciekam od trudnych emocji, chcę, aby ludzie, którzy przechodzą przez podobne rzeczy mogli poczuć, że nie są sami.
Jakie jest Twoje największe marzenie związane z muzyką?
Z tych nierealnych – porozmawiać o muzyce z Bachem. A jedno z realnych wielkich marzeń właśnie spełniam – projekt z kwartetem smyczkowym.
Zajrzymy do Twojej kosmetyczki – co jest Twoim pielęgnacyjnym must have?
Chyba cała moja kosmetyczka to jedno wielkie must have:) a tak serio – pianka do mycia twarzy – uzależniłam się od tej formy oczyszczania i nie wyobrażam sobie nic innego. I hydrolat różany! I peeling kawowy do ciała.
Tworzenie własnej muzyki wymaga ogromnej odwagi – przekłada się to na wyrażanie się w ubiorze i makijażu?
Akurat w jednym i drugim króluje u mnie minimalizm i unikam eksperymentów.
Rada pielęgnacyjna, którą udzieliłabyś młodszej Almirze?
DEMAKIJAŻ. CODZIENNIE. BEZ WYJĄTKÓW. Pij wodę i nawilżaj swoją tłustą cerę!
Co relaksuje Cię po długim dniu?
Kocham zamulać w domu, więc najczęściej wykonuję wieczorny rytuał pielęgnacyjny, maseczka na twarz, herbata, koty i ostatnio filmy o kosmosie.
Urodowa porada, która zmieniła Twoje przyzwyczajenia?
Nawilżanie mojej tłustej cery. Polubiłam swój „naturalny rozświetlacz” i od kiedy nie walczę o mat za wszelka cenę, moja skóra czuje się i wyglada o niebo lepiej.
Szybki prysznic czy długa kąpiel?
Bardzo długa kąpiel.
Błysk czy mat?
Błysk i satyna.
Wieloetapowa pielęgnacja czy sprawdzony minimalizm?
Kocham wieloetapową pielęgnację, ale są momenty kiedy przechodzę na totalne minimum.
Ostatnie kosmetyczne odkrycie?
Serum z witaminą C Mad Hippie i ultranawilżające Melo.
Dzięki!