Ela – właścicielka jednego z najpiękniejszych profili na Instagramie i dziewczyna, która pokochała wieś całym sercem.
Pamiętam ten dzień, kiedy pojawiłam się po raz pierwszy u Ciebie na wsi. Wysiadłam z samochodu i się zakochałam. Chyba nie mnie jedną dopadł ten stan, prawda?
Zdecydowanie nie. To miejsce od najmłodszych lat zajmuje szczególne miejsce w moim sercu. Otaczające dom pola, łąki i lasy należały do moich pradziadków. Przyjeżdżałam tutaj na wakacje ciesząc się beztroską i bliskością natury. Mimo że na co dzień wychowywałam się w bloku, od zawsze czułam, że to właśnie wieś jest moim idealnym miejscem na ziemi.
I postawiłaś na swoim.
Tak. Skończyłam studia i oznajmiłam rodzicom, że pomieszkam przez miesiąc na wsi i… zostałam na dłużej. Nie było już innej drogi. Ten dom i powrót do natury mogę porównać do stanu zakochania. Wiesz, że nie będzie łatwo, że mogą pojawić się trudności, a jednak wszystko ci mówi, żeby w to iść. Więc poszłam.
Z uśmiechem wspominam pierwszą zimę, kiedy podwórko do złudzenia przypominało Narnię. Oczy były nacieszone, ale gdyby nie pomoc sąsiada w odśnieżaniu, nie byłoby szans na dotarcie do pracy. W domu nie było też jeszcze kominka, który jest głównym źródłem ciepła.
Właśnie, wciąż dzielisz życie między miastem a wsią.
Warszawa to dla mnie synonim kariery zawodowej. Wieś to ukojenie i moje miejsce na ziemi. Pracuję na co dzień w agencji reklamowej, a praca z klientami niesie różnego rodzaju wyzwania.
Co ciekawe, od kiedy zamieszkałam na wsi, powroty z urlopów przestały być bolesne. To była wręcz euforia – mogę żyć na własnych zasadach i powoli urządzać dom, sprawiając, że zaczął się stawać jeszcze bardziej przytulny i mój.
Kiedy właściwie zdecydowałaś się, że chcesz go pokazać światu?
Zobaczyłam w jaki sposób moi znajomi reagują na to miejsce, kiedy przyjeżdżają na weekendowy odpoczynek, a także wtedy, gdy pokazywałam dom w mediach społecznościowych. W mojej głowie pojawiła się myśl, żeby zacząć się dzielić kadrami i magią tego miejsca. Tak właśnie powstał profil Piękna Wieś na Instagramie.
Zaczęło się niewinnie. Przy pierwszej sesji pomagała mi moja siostra. Kolejne zaczął tworzyć mój kolega z pracy, Marcin, bez którego to wszystko by się nie udało. Wspólnymi siłami zaczęliśmy budować miejsce w sieci, w którym ludzie zaczęli zostawać na dłużej. Chwilę później zaczęły się pojawiać propozycje współprac i choć nigdy nie było to celem, poczułam się doceniona i zauważona.
To, co szczególnie łapie mnie za serce, to komentarze obserwatorów o powrocie do lat dzieciństwa. Faktycznie dla wielu osób, samo przeglądanie zdjęć, to wycieczka do krainy wspomnień. Wizyt u dziadków, picia mleka prosto od krowy, biegania wśród snopków zboża. Cieszę się, że mogę im w tej wycieczce towarzyszyć.
W jaki sposób ta bliskość natury wpłynęła na Twój sposób dbania o siebie? Masz jakieś szczególne rytuały?
Wierzę w zasadę małych kroków. Sama nie jestem specjalistką od naturalnej pielęgnacji, ale na mojej drodze regularnie pojawiają się osoby, które pomagają mi wprowadzać zmiany na lepsze. Od kilku lat bliska jest mi medycyna chińską i ziołolecznictwo. Może dlatego, że od osób zajmujących się medycyną niekonwencjonalną otrzymałam większe wsparcie niż od lekarzy.
Wszystko zaczęło się od przygody z odrobaczaniem, później poznałam siłę ostropestu, a obecnie czytam sporo o wpływie kawy na nasz organizm.
Jako kawoholiczka zapytam z drżącym sercem – wpływa niekorzystnie?
Nie da się ukryć, że picie kawy na pusty żołądek to słaby pomysł. Niewiele osób wie, że kawa wysusza organizm, co może wpływać na jego osłabienie, którego w tym okresie wolelibyśmy uniknąć. Dodatkowo problemy ze snem, napięcia i dyskomfort również mogą być spowodowane zbyt bliską relacją z kawą.
To, co zazwyczaj zwraca naszą uwagę przy regularnym piciu kawy to skurcze. Mało kto wie, że braki minerałów i witamin w naszym organizmie mogą powodować duże problemy zdrowotne.
Nie rozstałam się zupełnie z kawą, ale każdego dnia pije zioła – latem i wiosną korzystam ze świeżych, zebranych na łące i w ogrodzie. Jesienią i zimą sięgam po suszone. Melisa, mięta, szałwia, koper włoski – często wydajemy duże pieniądze na suplementy, zapominając, że to co najcenniejsze mamy pod ręką.
Zastanowię się w takim razie nad kolejną filiżanką dzisiaj, a Ty zdradź mi proszę – jak dbasz o cerę.
W tym obszarze też niedawno dokonałam odkrycia. Jestem fanką powrotu do sprawdzonych metod, które często przez lata zostały zapomniane. Tak natrafiłam na masaż kamieniami. Od jakiegoś czasu praktykuję też face fitness. Doświadczyłam zakwasów na twarzy i jestem pod wrażeniem tego, że mięśnie twarzy naprawdę można wyćwiczyć. Teraz, kiedy większość z nas siedzi na home office i spędza długie godziny przed komputerem, to świetna metoda na relaks, ale też nowy rytuał, za który nasza twarz podziękuje.
Nie da się ukryć, że w poszukiwaniu błyskawicznych metod, zapominamy o sposobach naszych babek. Na sam koniec zapytam – jak będąc otoczoną przez technologię i mieszkając w środku miasta, wracać do natury i korzeni?
Sposobów jest wiele, ale wspomnę o dwóch. Po pierwsze warto zadbać o sen. To mało odkrywcza rada, a jednak regularnie okradamy nasz organizm z cennych godzin na regenerację. Szczególnie w tym sezonie warto ustalić sobie stałe godziny zasypiania i się ich trzymać. Staram się kłaść do łóżka koło godziny 22, a nad porannym wstawaniem nadal pracuję 🙂
Wierzę też w jesienne odpuszczanie sobie. Nasi pradziadowie pracowali ciężko przez całą wiosnę i lato, żeby jesienią cieszyć się zbiorami i grzać się w domowym cieple. Wielokrotnie czujemy, że pod koniec roku mamy mniej energii, a jednak wymagamy od siebie tyle samo, co w słonecznych miesiącach. Myślę, że warto wsłuchać się w to, co podpowiada organizm i nieco zwolnić. Z pewnością będzie nam za to wdzięczny.
Ela, dziękuję za tę rozmowę, a wszystkich zaciekawionych wiejskim życiem zapraszam na Twoje konto na Instagramie.
Pytała – Weronika Kwiatkowska
Odpowiadała – Ela Piotrowska