Nowość w Twojej kosmetyczce. Czy Ty też czujesz dreszcz na myśl o pierwszym użyciu? Jaki będzie, jak zachowa się na skórze, czy ten piękny skład przełoży się na efekty, jak pachnie i czy po prostu się polubicie. Jako kosmetyczny freak zdradzę Wam sekret, za każdym razem czuję to samo podekscytowanie – choć często trzymam się pewniaków, to włączenie w pielęgnację nowego produktu, zawsze mnie mocno ekscytuje. Czy wiesz, jak zrobić to skutecznie?
Przede wszystkim nie szalejmy. Szaleństwo nowości to według mnie gwarant naruszenia bariery hydrolipidowej, dlatego nie wprowadzaj kilku nowych produktów na jeden raz. Jeśli masz kilka nowości i mają one liczne składniki aktywne w składzie, odczekaj kilka dni z pierwszym użyciem każdego z nich. Zbyt wiele nowych produktów może Twoją skórę podrażnić, a nawet spowodować wysyp niedoskonałości. Szczególnie jeśli mówimy o cerach, które latami używają stałych produktów, a nagle pod wpływem impulsu wpadają w szaleństwo testów. Daj swojej skórze czas oswoić się z nowymi składnikami. 😊 A i chcę zaznaczyć, że więcej nie zawsze znaczy lepiej. 😊
Nie odpuszczaj lektury producenta o sposobie użycia produktu. Po latach rozmów pielęgnacyjnych z moimi Obserwującymi zauważyłam, że spora grupa użytkowników po prostu nie czyta opisu produktu producenta. Oprócz składu, opisu właściwości produktu, wyróżnionych aktywnych, marki często wskazują jak ich produktu użyć. Czy na suchą lub mokrą skórę, w jakiej kolejności, jak często, w jakiej porcji. 😉 Uwierz mi na słowo, zanim produkt trafia w Twoje ręce, przechodzi nie tylko testy oceny składu, konserwacji, bezpieczeństwa czy działania. Kluczem są również testy aplikacyjne, bo dają realne odczucia Twojego użytkowania jako klienta.
Wykonaj próbę uczuleniową. Szczególnie jeśli Twoja skóra należy do tych wrażliwych czy naczynkowych. Próbę uczuleniową możesz wykonać na przedramieniu czy plecach, ja sama sprawdzam czasem mały fragment szyi – jest to fragment mojej skóry, który potencjalnie jest najbardziej delikatny i wrażliwy. Próba uczuleniowa pozwoli wykluczyć Ci alergię na dany składnik, a jeśli po 24 godzinach od aplikacji nie zauważasz żadnego podrażnienia, z przyjemnością wprowadź produkty na testy.
Z mojej strony mocno polecam poznanie próbek produktów. Ogromnie cenię marki, które dają odbiorcy możliwość poznania ich „dzieci” przed zakupem pełnego wymiaru produktu. Co prawda sama próbka nie powie Ci jak kosmetyk sprawdzi się w Twojej pielęgnacji na dłuższym dystansie, ALE próbka wykluczy alergię na skład, pokaże Ci jak kosmetyk będzie współgrał z resztą Twojej pielęgnacji, a dzięki niej ocenisz też zapach, konsystencję czy odcień masy (przy kosmetykach kolorowych). Jeśli mam możliwość, prawie zawsze przed zakupem sprawdzam próbkę. Jestem wymagającym graczem i dobrze znam swoją skórę i jej potrzeby, ale jeśli mogę sprawdzić jak dany produkt się na niej zachowa, korzystam w pełni. 😉
Przy wyborze nowego produktu zastanów się też, czy aby na pewno nie dublujesz składów w produktach, których obecnie używasz. O ile dość oczywistym wydaje się używanie tylko jednego produktu – dla przykładu z retinalem – w jednej rutynie pielęgnacyjnej, o tyle stosowanie kilku z witaminą C – na przykład w toniku, serum i kremie na dzień, może być równie niebezpieczne dla skóry, a pomijane w ocenie całokształtu pielęgnacji. Gdy rozmawiam z moimi odbiorcami, czasami używam takiej metafory, że skórę też możemy „przebodźcować”. Warto zastanowić się, czy dany kosmetyk jest teraz potrzebny, czy może lepiej odnalazłby się w innym czasie pielęgnacji.
Na koniec – jak zawsze, apeluję o rozsądek i świadomość. Bo świadoma pielęgnacja to naprawdę najlepsze, co możemy dać swojej skórze. Bez pośpiechu, bez konieczności poznania wszystkich nowości, z umiarem i jakością produktów.
Pozdrawiam wszystkich Czytelników,
Alicja @ekofelieton