Jak naturalnie powiększyć usta?

Da się według Was? 

Usta. Pełne, mniej pełne, podatne na podrażnienia mniej lub bardziej, całuśne, o różnych odcieniach, z „serduszkiem” na górze, soczyste, wąskie, zmysłowe… Określeń może być wiele, ale jedno jest pewne – zazwyczaj to one pierwsze spotykają się ze sobą w romantycznym tańcu partnerów. 

Jakie usta zatem wydają się atrakcyjne? Według mnie te po prostu zadbane, a określenie „duże” nie oznacza, że będą ładniejsze. Ale dobrym określeniem ich atrakcyjności jest, według mnie, ich pełnia. Bo pełne usta to dla mnie nawilżone usta, napite i wygładzone. I dziś chcę Wam podpowiedzieć w jaki sposób taki efekt możecie uzyskać – naturalnie, bez zabiegów medycyny estetycznej.

Po pierwsze, ćwicz! Ich kondycję oraz wygląd mogą poprawić ćwiczenia. Robienie „dzióbka”, „rybki”, mlaskanie, przygryzanie, masowanie palcami po kilka minut dziennie… Ukrwienie oraz ruch sprawiają, że wyglądają na bardziej pełne. Usta możesz też masować szczoteczką do zębów, tą z miękkim włosiem.

Po drugie primo, pielęgnacja. I tutaj drzwi otwierają się szerzej, bo jest to według mnie większe pole do popisu. 

Zacząć możemy już od delikatnego peelingu do ust. Peeling pomaga pożegnać suche skórki bez obgryzania, a wiele osób ma do tego skłonności. Często obgryzanie kończy się dosłownym zdzieraniem skórki, a co za tym idzie krwawieniem z warg. I choć skóra ust goi się szybko, to zdarcie skórki potrafi być nieprzyjemne. Delikatny peeling możesz wykonać ze składników DIY, które masz w domu, wystarczy trochę cukru i dla przykładu miodu lub oliwy z oliwek. Na rynku znajdziesz też całkiem sporą ilość gotowych produktów tego typu, są niezwykle wydajne, a czy warte wydatku – to musisz ocenić sama/sam. Ja z peelingami do ust się lubię, ale ważna jest siła nacisku, powinna być delikatna. Po użyciu peelingu moje usta wyglądają zawsze na pełniejsze.

A jak już jesteśmy przy pielęgnacji, to teraz zdradzę Wam sekret. Nowa Regenerująca maska do ust marki Polemika wizualnie powiększa usta. Dlaczego? Dlatego, że cudownie nawilża skórę, wypełnia ją, wygładza i otula. Regularne stosowanie maski sprawia, że usta wyglądają na pełniejsze i nie jest to Moi Drodzy pic na wodę fotomontaż – maska przeszła testy badań aplikacyjnych, które potwierdziły jej wysoki wkład w ten aspekt. Już po samej aplikacji usta szybko wyglądają na atrakcyjniejsze.

To może teraz trochę zza kulis? Prace nad maską trwały bardzo długo. Pierwszy prototyp do testów otrzymałam od marki 1,5 roku temu… Maska została dopracowana do perfekcji. Skład jest mocno imponujący, o dużej zawartości olei oraz maseł (masło cupuacu i kokum – kocham Was!). W składzie znajdziecie też takich wyjadaczy jak trehalozę, sorbitol, ekstrakt z niebielistki, wosk candelilla, fermenty, kwas hialuronowy czy poliglutaminian sodu. Nie mogło zabraknąć też sproszkowanych liści Matchy czy jej hydrolatu. To nie mogło się nie udać.

Stosując maskę, regularnie, Twoje usta dostają wypełnienia i efekt wygląda według mnie mocno imponująco.

Mam też trochę trików makijażowych. Przede wszystkim ładny efekt pełniejszych ust nada Wam konturówka. Najlepiej w odcieniu pomadki, ale wąskim ustom polecam użyć konturówki o ton ciemniejszej od pomadki. Konturówka podkreśla krawędzie ust oraz ich indywidualne atuty, makijaż staje się bardziej wyrazisty, a i również bardziej trwały.  

Kolejny trik makijażowy to używanie ciemniejszych pomadek. Czerwień, brązy i mocne charakterne kolory typu fuksja nadają ustom wyróżnienia. Osobiście kocham pomadki i rzadko wychodzę bez ich użycia z domu. 

Stosując się do tych sposobów, dość szybko możesz zauważyć zmiany i to, jak to mówią, gołym okiem. Naturalnie. Bo naturalnie jest pięknie. Zdrowo. I bez komplikacji.

Stosujecie się do tych sposobów? 

 

Alicja Bagińska @ekofelieton

Składniki aktywne regenerujące usta

Czy codzienna pielęgnacja to tylko odpowiednie zadbanie o nawilżoną skórę twarzy i użycie przeciwzmarszczkowego kremu pod oczy? 😉 Zdecydowanie nie – często zapominamy o okolicach szyi, dekoltu, a także ustach.

W tym artykule skupię Waszą uwagę na ustach tym bardziej, że nadchodzi okres jesienno – zimowy, kiedy w ogrzewanych pomieszczeniach drastycznie spada wilgotność powietrza, co wiąże się z przesuszeniem skóry, szczególnie czerwieni wargowej. Także zaparz sobie ulubioną herbatę (może Matchę) i zapraszam do lektury.

Regenerująca maska do ust MATCHA CARE _PRO od marki Polemika to produkt, który testuję już od kilku dni i powiem jedno – jeszcze nie spotkałam się z tak bogatym w składniki aktywne produktem przeznaczonym do pielęgnacji ust. Posiada aż 18 składników aktywnych, co jest rzadkością nawet w bogatych kremach do twarzy czy serach. Genialnie sprawdza się zarówno w pielęgnacji na dzień, jak i na noc.

W ciągu dnia głęboko nawilża spierzchnięte usta i nadaje im cudowny połysk – efekt przypomina muśnięcie delikatnym błyszczykiem. Różnica jest taka, że nic nie klei się do ust (tak jak włosy – zmora wielbicieli błyszczyków), a ponieważ szybko się wchłania, nie jest na nich wyczuwalny. Jest to dla mnie ogromna zaleta i myślę, że dla Ciebie również będzie.

Jak sama nazwa wskazuje, produkt ten doskonale sprawdza się jako maska na noc. Dla głębokiego odżywienia nałóż grubszą warstwę produktu na usta. To właśnie podczas snu nasz organizm (w tym nasza skóra) najszybciej się regeneruje i wchłania najwięcej składników aktywnych. Rano Twoje usta będą super nawilżone, z bardziej wyrazistym kolorem i konturem.

 

No dobrze, przejdźmy do rzeczy i omówmy wszystkie 18 składników aktywnych zawartych w Regenerującej Masce do Ust MATCHA CARE _PRO.

Oczywiście nie mogło zabraknąć flagowych składników takich, jak hydrolat oraz sproszkowane liście zielonej herbaty Matcha. Być może znasz już zalety zielonej herbaty, ale dla przypomnienia napiszę, że EGCG (galusan epigallokatechiny – polifenol) obecny w zielonej herbacie jest niezwykle silnym antyoksydantem, który spowalnia proces starzenia. Polecam łączyć zalety kosmetyków z zieloną herbatą i spożywać ją wewnętrznie. Od środka również działa znakomicie.

SWT-7M™ czyli ekstrakt z niebielistki, rośliny rosnącej w wysokich pasmach górskich Himalajów, stymuluje mikrokrążenie, co wpływa na mocniejsze dotlenienie i odżywienie skóry od wewnątrz. Poprawa mikrokrążenia to też wyraźniejszy kolor i pełniejsze usta.

MARSturizer® to kompleks, w którego skład wchodzi ferment bakteryjny otrzymywany z mikroorganizmów żyjących w czerwonej rzece Rio Tinto. Razem z poliglutaminianem sodu, który również powstaje na drodze fermentacji, doskonale chronią mikrobiom naskórkowy

Ma to ogromne znaczenie dla fizjologii naszej skóry, bo pamiętaj – barierę hydrolipidową stanowi cement międzykomórkowy, naturalny czynnik nawilżający (NMF) i właśnie mikrobiom naskórkowy.

Maska ma w swoim składzie bogactwo składników nawilżających. 

Trehaloza, która obecnie jest jednym z bardziej topowych składników aktywnych, jest dwucukrem o niewielkiej cząsteczce. Razem z niskocząsteczkowym hydrolizowanym hialuronianem sodu wnikają w głąb skóry działając na wodę jak magnes – przyciągają ją do skóry. Natomiast sorbitol i hialuronian sodu pozostają na powierzchni skóry, tworząc okluzję, która uniemożliwia odparowanie wody ze skóry. Efekt – głęboko nawilżona skóra.

Witamina E pełni dwie funkcje. Przede wszystkim jest silnym antyoksydantem. Kumuluje się w naskórku i chroni przed wolnymi rodnikami powstającymi na skutek smogu czy promieniowania UV. To także naturalny konserwant, dzięki któremu możesz się cieszyć trwałością produktu dłużej.

Usta mają zdecydowanie mniej gruczołów łojowych niż skóra twarzy, a w niektórych miejscach są ich całkowicie pozbawione. Dlatego problem z suchością częściej występuje właśnie na ustach.
Maska zawiera emolienty, które doskonale niwelują niedobory kwasów tłuszczowych, skwalanu czy steroli obecnych w sebum. Szeroką grupę składników aktywnych w tym kosmetyku stanowią właśnie emolienty, a jest ich aż osiem: olej arganowy, olej makadamia, olej jojoba, masło kokum, masło mango, masło cupuacu, wosk candelilla i olej z nasion słonecznika. Uszczelniają one cement międzykomórkowy, co zapobiega odparowywaniu wody i w konsekwencji zwiększa poziom nawilżenia. Kwasy tłuszczowe wchodzą w skład błon komórkowych dzięki czemu otrzymujemy też działanie regeneracyjne i odbudowujące.

Podsumowując, dla mnie Regenerująca maska do ust MATCHA CARE _PRO będzie obowiązkowym elementem nadchodzącej jesienno-zimowej pielęgnacji. Jestem oczarowana ilością składników aktywnych i tym jak poważnie marka Polemika podchodzi do kwestii pielęgnacji ust. Szczerze mówiąc, od lat jestem uzależniona od pomadek, bo borykałam się z przesuszonymi ustami, ale to już przeszłość 😉 Teraz jestem szczęśliwą posiadaczką tak bogatego kosmetyku jakim jest Regenerująca maska do ust od Polemiki. Miłego używania! 🙂

Katarzyna Knyczko @kosmetologia.knyczko

Oblicza kobiecości #20 – Karolina Fiedor

Karolina Fiedor – urodzona artystka, która z uśmiechem na twarzy tworzy pracownię ceramiki i drewna o nazwie Sztukomania. Opowiada o nauce cierpliwości, nieustających elementach zaskoczenia i miłości do Tatr. „Chodząca” inspiracja dla młodych ludzi. 

Czy od zawsze czułaś się artystką? Jak odkryłaś swój talent? 

Dobre pytanie. Zastanawiałam się nad tym wiele razy i jednego jestem pewna, że od zawsze interesował mnie artystyczny świat. Może to zabrzmi zabawnie, ale ja po prostu od dziecka czułam, że jestem stworzona do pracy zarówno artystycznej, jak i fizycznej. Będąc jeszcze w podstawówce, jak ja to mówię po naszemu „pucyłam gorcki” z gliny przy rzece koło domu – nie oznacza to, że od małego byłam ukierunkowana na pracę związaną z ceramiką, gdyż przez długie lata mój świat kręcił się wokół pracy w drewnie. W podstawówce wysyłałam swoje prace rysunkowe na konkursy plastyczne, w gimnazjum po szkole jeździłam na dodatkowe zajęcia z malarstwa i rysunku do domu kultury, ale to dopiero okres liceum, chyba najwspanialszy dla mnie czas spędzony w zakopiańskim Liceum Sztuk Plastycznych im. Antoniego Kenara, pozwolił mi rozwinąć się na 200%. Obrałam wtedy specjalizację Snycerstwo, na której przez 4 lata rzeźbiłam w drzewie wielkoformatowe prace. Jestem wdzięczna za wszystkie plenery rzeźbiarskie, które mogłam odbyć w różnych częściach Polski w tym czasie. Kochałam tę „robotę” i byłam przekonana, że to jej w całości się poświęcę 🙂 Dopiero na studiach w Krakowie przypomniałam sobie jak przyjemna jest praca w glinie, kiedy podrzucałam do zaprzyjaźnionej pracowni ceramiki swoje skromne, krzywe prace. Zaczęłam wtedy na nowo odkrywać piękno materiału jakim jest glina i teraz to ona dyktuje mi rytm każdego dnia w mojej pracowni.

Jak wygląda na co dzień Twoja praca? Czy są jakieś elementy zaskoczenia przy pracy z ceramiką? 

Jak wygląda moja praca? Hm, czasami powiem wprost, że jest hardcorowo 🙂 To wypały dyktują mi plan całego tygodnia – będąc dla mnie najważniejszą częścią pracy z ceramiką. W poniedziałek spoglądając na półki w pracowni ustalam za co zabiorę się najpierw, co w pierwszej kolejności muszę wypalić, a co mogę robić w międzyczasie kiedy piec wypala kolejne wyroby lub gdy stygnie, gdyż lepienie, szkliwienie, złocenie czy papierologia zawsze czekają w kolejce. 

Wracając do wątku mojego stwierdzenia, że czasami jest hardcorowo – myślę, że każdy ceramik się ze mną zgodzi, że nic tak nie podnosi adrenaliny i poziomu stresu jak moment, w którym otwierasz piec, w którym są zamówienia dla firm, gastronomii czy klientów indywidualnych. Oni czekają na odbiór produktów w umówionym terminie, a ty po otwarciu pieca już wiesz, że były komplikacje przy wypale…i układasz w głowie mowę przeprosinową, informującą, że jednak produkcja zajmie Ci więcej czasu, niż było to zakładane 🙂 Wielokrotnie mierzyłam się z takim stresem, ale praktyka czyni mistrza w tym przypadku, ucząc dystansu do wielu sytuacji. „Stało się – trudno” nie rozpaczam, biorę się za pracę raz jeszcze. I nie chodzi tu o brak kompetencji „bo nie wyszło” gdyż to są czynniki, na które po prostu nie ma się czasami do końca wpływu.

Skąd czerpiesz inspiracje do projektów, tworząc własną markę? 

Zabrzmi to banalnie mówiąc, że z natury, ale tak jest i skłamałabym mówiąc inaczej. Mam wielkie szczęście móc mieszkać w krainie tak urokliwej jak Podhale. Pierwotnym zamysłem mojej marki kilka lat temu było wykonywanie produktów z ceramiki wyłącznie z motywami roślinności tatrzańskiej, jak i zdobień wykorzystywanych w architekturze Podhala. Stąd mój artystyczny pomysł na podhalańskie czerpaki w wersji dużej, jak i małej, czarki, kubki i przede wszystkim filiżanki z motywem tatrzańskiego kwiatu Leluji. Dodatkowo wykonuję kubki z moją artystyczną interpretacją panoramy Tatr, a także kubki misie, które cieszą się naprawdę sporym zainteresowaniem. Z biegiem czasu do mojej oferty zaczęłam dodawać także produkty w moich ukochanych pastelowych kolorach, które są bardzo subtelne, gdyż rozlewane kolory tworzą niepowtarzalne efekty. Kultowe stały się także filiżanki z motywem złotego serduszka, których wiecznie brakuje mi na stanie. Podsumowując, czerpię z otoczenia, w którym na co dzień żyję.

Jeden produkt z Twojego sklepu, z którego jesteś szczególnie dumna? 

Kubki Tatry. Są dla mnie taką wisienką na torcie w moich staraniach o to, aby turyści, którzy przyjeżdżają w Tatry mogli zakupić pamiątkę naprawdę nawiązującą do otaczającego ich regionu. Oczywiście wszystko co wykonuję jest produkowane w 100% w Zakopanem i samo w sobie stanowi niezbity dowód na autentyczne rękodzieło. Jednakże widzę po swoich odbiorcach, jak chętnie wpadają do mojego sklepu stacjonarnego po kubki z panoramą Tatr, a później wysyłają mi kawowe lub herbaciane pozdrowienia z ich domów. Jestem dumna z tego produktu, ponieważ zarówno nawiązuje do miejsca w którym tworzę, jak i jest zgodny z moją stylistyką, sposobem spędzania przeze mnie wolnego czasu i całym kontentem, który upowszechniam na swoich profilach.

Czy wygląd naszych polskich stołów ulega zmianie? Jak Ty to widzisz? Czy ceramiczne, ręcznie wykonane naczynia wyprą typowe porcelanowe zastawy z linii produkcyjnej? 

Myślę, że mogę wypowiedzieć się w tej sprawie wyłącznie z perspektywy własnego doświadczenia. Osobiście moje prace cieszą się sporym zainteresowaniem, konsekwentnie większym z roku na rok i uważam, że jest to dowód na to, jak my jako naród zaczynamy na nowo odkrywać i doceniać ręczne, lokalne rękodzieło. Patrząc z perspektywy klientów, z którymi mam przyjemność rozmawiać wiem, że produkty ceramiczne które są ręcznie robione są przez nich doceniane, ponieważ mają element niepowtarzalności, a jednocześnie przywołują wspomnienia z danym, odwiedzonym przez nich miejscem. Przeprowadziłam na Instagramie w tym roku kilka ankiet pytając, co w opinii moich obserwatorów cieszy się większym zainteresowaniem – nieregularne produkty czy też może te o idealnych kształtach? Z otrzymanych odpowiedzi jasno wynikało, że to co nieregularne jest unikatowe. Sama wykonuję w większości produkty, które pomimo zbliżonego kształtu za każdym razem mają inny – nieregularny rant i takie też produkty sprzedaję najczęściej. Na tej właśnie podstawie uważam, że od kilku lat trend w naszym kraju się zmienia. Konsument woli powoli i sukcesywnie kompletować ręcznie robione naczynia, aniżeli kupować całą zastawę złożoną z tych samych produktów upowszechnianych przez sieciowe firmy. Uważam też, że za ręcznie robionymi pracami zawsze kryje się jakaś ciekawa historia osoby, która dany wyrób wykonuje, dzięki temu przedmioty te mają dusze i właśnie wcześniej wspomnianą niepowtarzalność. Oczywiście na rynku na szczęście wciąż mamy znakomite polskie fabryki porcelany, które uważam należy wspierać, ponieważ mają długoletnią historię, tradycję i cenne doświadczenie. Jak będzie z produktami z wielkich firm sieciowych? Tego nie umiem stwierdzić, ale jedno jest pewne – żyjemy w czasach, w których nasz odbiorca chce otaczać się rzeczami unikatowymi.

Jakie cechy lub umiejętności musi człowiek posiadać, aby zawodowo zajmować się ceramiką? 

Odnoszę wrażenie, że przede wszystkim cierpliwość. Cierpliwość to pierwsza cnota i słowo, które każdy ceramik powinien mieć wypisane na drzwiach swojej pracowni (śmiech). Czy potrzebne nam są zdolności manualne? Uważam, że nie. Przeprowadzam w mojej pracowni warsztaty ceramiczne, a także dojeżdżam na wieczory panieńskie umilać czas paniom, które próbują swoich sił z ceramiką i jedno jest pewne. 90% uczestników za każdym razem powtarza, że nie ma talentu i na starcie traci wiarę w swoje umiejętności, a po chwili okazuje się, że powstają takie perełki które potrafią niejednego onieśmielić i zadziwić, że to “tymi rękami” zostało wykonane. Zatem wniosek jest prosty – poprzez częstą praktykę każdy prędzej czy później dojdzie do satysfakcjonującego go poziomu umiejętności manualnych. Tego po prostu można się nauczyć. Natomiast wiedzę z zakresu technologii produkcji trzeba szkolić cały czas.

Prowadzisz firmę o nazwie Sztukomania, której jesteś twórcą, co oferujesz klientom oprócz ceramiki?

Oferuję codzienną dawkę dystansu do życia przeplataną poczuciem humoru 🙂 a stacjonarnie w sklepie w gratisie częstuję pyszną, naprawdę pyszną kawą! A tak na poważnie, oprócz ceramiki produkuję wszelkiego rodzaju dodatki z drewna do domu, począwszy od nieregularnych stolików, wieszaków czy kwietników, po mniejsze i wciąż artystyczne deski do krojenia, świeczniki czy przyborniki. Tutaj pole do popisu jest szerokie. Drewno jako materiał nie dość, że samo w sobie jest piękne, to w dodatku swoim wyglądem broni się samo. Trzeba umieć zobaczyć w kawałku drewna potencjał i możliwości do jego wykorzystania. Mistrzem w tworzeniu rzeczy niepowtarzalnych, praktycznych i unikatowych jest mój bardzo utalentowany tata 🙂 to od niego stale się uczę i to także on stanowi ważną część Sztukomanii 🙂 ale wybaczcie – z telefonem na warsztat raczej się nie wchodzi, lepiej mieć całe palce, niż dodaną relację z pracy przy drewnie 🙂

Podejrzewam, że Twoje dłonie wymagają większej uważności i pielęgnacji ze względu na pracę fizyczną, jak o nie dbasz? 

Glina wysusza dłonie doszczętnie, a drewno zostawia przebarwienia i drzazgi na pamiątkę 🙂 Intensywne nawilżanie rąk przy takiej pracy to podstawa! Nie mam żadnych tajnych sposobów pielęgnacji – staram się po prostu, żeby moje dłonie, niezależnie od wykonywanej pracy, wyglądały schludnie i zadbanie.

Czy masz swój kosmetyczny must have i rytuał pielęgnacyjny, który pozwala Ci się prawdziwie zrelaksować? 

Moim najbardziej ulubionym kosmetycznym rytuałem jest olejowanie włosów olejem lnianym – to moja sprawdzona metoda na zdrowe, lśniące – naturalne włosy.

Zaobserwuj Karolinę na Instagramie i dowiedz się więcej o ceramice.

Złuszczanie skóry latem – zrób to bezpiecznie

Złuszczanie. Temat dosyć według mnie trudny i kontrowersyjny, a to przede wszystkim dlatego, że wymieniając wiele opinii oraz bazując na swoim doświadczeniu, złuszczanie przez wiele osób jest po prostu nadużywane. Ma to wpływ na naruszenie bariery hydrolipidowej oraz może przyczyniać się do odwodnień skóry. Więc w takim razie jak zrobić to dobrze? 😉

 

Ekofelieton spieszy z odpowiedzią. 🤗Lato to szczególny czas. Często przez upały minimalizujemy naszą pielęgnację, wiele osób odstawia kosmetyki potencjalnie drażniące, takie jak retinoidy czy kwasy. Reaplikujemy kremy SPF, rezygnujemy z makijażu, używamy lżejszych formuł. Generalnie dla niektórych pielęgnacja zostaje wywrócona do góry nogami i musimy ułożyć ją od nowa. Zdecydowanie jest to czas, kiedy warto postawić na bezpieczne złuszczanie, a takie właśnie uzyskasz z peelingiem-maską oczyszczająco-rozświetlającą marki Polemika.

Peeling-maska tej marki to mój ulubieniec! To pewniak, na który stawiam regularnie w pielęgnacji. Przede wszystkim na wejściu chcę zaznaczyć, że produkt nie posiada silnych drobinek. Są one bardzo plastyczne i suną pod palcami. Jeśli jesteś posiadaczem/posiadaczką wrażliwej cery, wystarczy że zrezygnujesz wtedy z masażu, nałożysz ją jak maskę i pozostawisz na skórze od 5 do 15 minut. Uwierz mi, zrobi ona dużo dobrego Twojej skórze i bez masażu. 😉 Jeśli możesz sobie pozwolić na masaż, przy aplikacji wykonaj go przez ok. minutę, a potem pozostaw na skórze jak wyżej jako maskę. 

Produkt ten uwielbiam przed wielkimi wyjściami i zdecydowanie można go nazwać produktem bankietowym. Skutecznie i nieagresywnie oczyszcza skórę i daje jej to magiczne „coś” jak z reklamy – blask i zdrowy glow skórze. Po zmyciu jest ona delikatnie złuszczona i to bez naruszenia bariery hydrolipidowej. Jest bezpiecznie. 😍

W składzie znajdziecie multum składników aktywnych, w tym przede wszystkim też te nawilżające i wspierające barierę hydrolipidową, jak Fucocert®, skwalan czy hialuronian sodu. Sam peeling łączy w sobie jego trzy rodzaje: drobinki celulozy, papainę oraz ekstrakt z kawioru roślinnego. W tym towarzystwie nie mogło też zabraknąć sproszkowanych liści herbaty Matcha, które tak bardzo charakteryzują markę Polemika. Uwielbiam ten składnik! 🤗 Do kompletu zielona formuła została wzbogacona o połączenie olei, D-pantenolu i masła shea.

 

Znacie to powiedzenie, że można z kimś konie kraść? Taki właśnie dla mnie jest produkt marki. Z peelingiem-maską można dosłownie konie kraść (czyt. wydobywać za każdym razem piękno skóry), a złuszczanie z tym produktem przypomina przyjemne dryfowanie przy brzegu na najlepszych wakacjach i na dodatek.. w idealnej wodzie. 😉

Polecam produkt wszystkim cerom, ale szczególnie tym, które latami traktowały swoją skórę agresywnym złuszczaniem. Będzie to dla nich interesujące doświadczenie – poznać produkt tego typu, który nie robi krzywdy. Bo można! I Polemika to właśnie tym produktem udowodniła. 😊

 

Nasza bariera hydrolipidowa to najcenniejsze co ma nasza skóra, a równoważenie oczyszczania z jej ochroną, to prawdziwy sukces skutecznej i świadomej pielęgnacji. Dlatego nie daj się zwariować, złuszczaj bezpiecznie – nie tylko latem! 😉

Alicja @ekofelieton

Oblicza kobiecości #19 – Maja Wieczorek

O pogoni za marzeniami, uporze i niebywałym szczęściu opowie nam Maja Wieczorek – mistrzyni Polski i finalistka Mistrzostw Europy w drenażu, czyli ujeżdżeniu koni. Wielka pasjonatka i ryzykantka, kierująca się zasadą „Bój się, ale rób”.

Maja, opowiedz nam, czym zajmujesz się obecnie?

Zajmuję się końmi, kiedyś jeździectwem, teraz hodowlą. Począwszy od sprzątania boksów do pielęgnacji, jeździectwa i przygotowania do zawodów. A od niedawna pracuję również w branży nieruchomości.

Odniosłaś sporo sukcesów w różnych mistrzostwach. Zdradź nam, co to były za wydarzenia.

Startowałam trzy razy w Mistrzostwach Europy. Dotarłam do finału Mistrzostw Europy Młodych Jeźdźców w ujeżdżeniu oraz World Cup we Frankfurcie. Zdobyłam także tytuł Mistrza Polski, ale głównym celem w mojej karierze nie były zwycięstwa, a praca z końmi, które kocham.

Niektórzy ludzie przez całe życie szukają swojej ścieżki zawodowej czy życiowej, a Ty już w wieku 14 lat wiedziałaś, co chcesz robić? Jak to się stało?

Gdybym otrzymała pytanie, mając 14 lat, co chcę w życiu robić, nie potrafiłabym odpowiedzieć. Ja po prostu zawsze chciałam jeździć konno, więc dążyłam do swoich marzeń.

Mając 13 lat pojechałam do Szkocji sprzątać boksy, aby w zamian otrzymać trening. Każdą możliwą minutę spędzałam w stajni. Czasem nawet symulowałam chorobę, żeby zostać przez cały dzień wśród koni.

Do momentu mojego wypadku nie było dnia bez jazdy. Kilka lat temu przewróciłam się z koniem, co spowodowało problemy zdrowotne. Drętwiały mi ręce, nogi, do dzisiaj mam trudności z utrzymaniem równowagi, a jest to podstawowa umiejętność w jeździectwie. Niestety musiałam przerwać i zakończyć karierę jeździecką. Poniekąd przez to zostałam zmuszona sprzedać swoje konie, bo wiedziałam, że mają bardzo duży potencjał, co też zresztą pokazały później. 

Musiałam znaleźć inną drogę, aby nadal być blisko koni. 

Zastanawiam się, jakie cechy musi człowiek posiadać, aby zawodowo uprawiać ten sport?

Musi być uparty i odporny na słowa innych osób. W tym sporcie jest bardzo hermetyczne środowisko, które nie zawsze jest sympatyczne. Odczułam to na własnej skórze. Próbowali nie dopuścić mnie do Mistrzostw Polski, bo insynuowali, że brakuję mi odpowiednich kwalifikacji albo sugerowali, że mój koń jest za słaby.

I wiesz co? Dawało mi to pozytywnego kopa! Przekorność – to też jest bardzo dobra cecha. Chciałam udowodnić, że moje możliwości są wystarczające, aby wygrać! Choć głównym celem nie była wygrana, a chęć porównania swojego poziomu i zdobycie kolejnych kwalifikacji. 

Czy mówisz o sobie? Opisałaś swój charakter? Co Cię wyróżnia, że odniosłaś takie sukcesy?

Tak, to cała ja, uparta ryzykantka. 

Nie odbieram tego, jako sukces, zresztą co to jest sukces? Jestem absolutnie spełniona jeździecko, nawet jak nie jeżdżę. Cieszę się, że moją pasją zarabiam na życie i mam świetne konie, którymi nadal mogę się zajmować.

To wszystko brzmi jak spełnienie najskrytszych marzeń, a co jest kosztem takiego sukcesu? Czy są jakieś cienie?

Nie mogę nazwać tego kosztem, konie to moje życie. Samodzielnie przeprowadziłam się do Niemiec w wieku 14 lat. Codziennie wstawałam wcześnie rano i jechałam rowerem do stajni. Na pewno dużo straciłam w okresie nastoletnim czy studenckim. Kiedy wszyscy spotykali się, chodzili na imprezy, ja zawsze byłam w stajni, spełniając swoje obowiązki. Ominęło mnie życie studenckie, nie miałam na to czasu, ale też ochoty. Nie chciałam rezygnować ze swojej pasji. 

Ogólnie jeździectwo kosztowało mnie bardzo dużo nerwów! Z końmi jest jak z graniem w ruletkę, albo masz szczęście albo masz pecha. Oczywiście, masz na to wpływ, ale niewielki.

Koszt kojarzy mi się z zapłatą bądź czymś, czego ci brakuje… a ja niczego nie żałuję. Nie zamieniłabym ani jeden chwili z mojego życia, nawet wypadku jeździeckiego.

Hodowla koni to ciągły kontakt ze swoimi końskimi dziećmi, a później rozstanie. Czy łatwo Ci się rozstawać ze swoimi wychowankami?

Boli mnie serce, z powodu rozstania z moim dzieckiem o imieniu Quantum Vis. Jestem ogromnie wdzięczna za to, co dla mnie zrobił. Zapewnił mi godne życie.

A jego półsiostra to mój ukochany koń, nazywa się Katharsis aka Koza. Był moment, kiedy zastanawiałam się, czy nie wystartować ponownie na niej, pomimo problemów z równowagą. Daje mi ogromne poczucie bezpieczeństwa. Kocham ją, zostanie ze mną na zawsze. Moim marzeniem jest kuchnia z widokiem na łąkę i Koza zaglądająca do mnie przez okno. Może spełni się kiedyś! 😉

Czy masz wychowanków, którzy byli szczególnie bliscy Twojemu sercu oraz takich, którymi chciałabyś się pochwalić?

Mam ogromne szczęście, bo miałam bardzo dobre konie w swojej karierze.

Koń, na którym jechałam podczas Mistrzostw Europy trafił do mojej koleżanki, która również osiągnęła wysokie wyniki. W Niemczech nie jest to łatwe, bo jeźdźcy i konie są na olimpijskim poziomie.

Quantum Vis, o którym już wspominałam wcześniej, był największym zaskoczeniem. Pamiętam dzień jego urodzin. Wszyscy powtarzali, że jest brzydki, że nic z niego nie będzie. A ja zawsze niewątpliwie mocno wierzę w moje konie. Poświęcam im czas, dbam o nie najlepiej, jak potrafię i dobieram czołowych trenerów. Jeździła na nim olimpijka Dorota Sznajder oraz Matthias Bouten, który doprowadził Quantum na jeszcze wyższe poziomy.

A Aceoura aka Aci, konia, którego kupili moi rodzice kiedy miał 2,5 roku, sama wytrenowałam, pomimo problemów z równowagą. Do startów przygotowywał go Matthias, a następnie trafił do kadry kanadyjskiej jeźdźców U25. W kategorii Gran Prix Jeźdźców U25 Aci ze swoją jeźdźczynią byli pierwsi na liście światowej. Wiem, że ma świetne życie i wszyscy go kochają.

Które z twoich przekonań wydaje się ludziom szalone?

Wyobraź sobie, wstajesz o 4 rano, jest ciemno i leje deszcz. Zakładasz białe spodnie i narzucasz na siebie wszystkie przeciwdeszczowe ubrania jakie posiadasz. Szczęście przeszywa twoje ciało, bo idziesz po swojego konia, z którym weźmiesz udział w zawodach. Gdzie też leje i bardzo możliwe, że Ci nie pójdzie. Albo po zawodach przemoczona, zmęczona pakujesz konia całego w błocie i jedziesz do domu… ale nadal jesteś szczęśliwa, bo wykonałaś prawidłowo pewien manewr podczas tego konkursu.  Myślę, że niewiele osób to zrozumie. 

Jeżeli widzisz jeźdźców, a nie jesteś jednym z nich, to już te osoby wydają Ci się szalone.

Postawiłam wszystko na jedną kartę. Wyprowadziłam się   z domu w młodym wieku i porzuciłam studia na rzecz koni. Moi rodzice nie mogli tego zrozumieć. Mówili, że z końmi nie można wiązać przyszłości, że więcej stracę niż zarobię. Udowodniłam im, że może być inaczej. Na tym etapie, na którym jestem obecnie, nie muszę już i nie chcę sprzedawać koni. Teraz chcę je hodować dla siebie i mojej córki.

Co byś powiedziała młodym ludziom, którzy cały czas szukają swojej drogi?

Nie wiem czy jestem w pozycji, żeby komukolwiek udzielać rad, bo miałam dużo szczęścia. Niewątpliwie ważna jest nieustępliwość w poszukiwaniu swojej drogi oraz pasja, która nas uskrzydla. Kiedy koncentrując się na swoich zamiłowaniach, które dodają ci energii, inaczej odbierasz swoje niepowodzenia. Rozwijasz się, doskonalisz swoje zdolności, twoje poczucie wartości wzrasta i nagle zauważasz nowe możliwości.

A teraz z punktu osoby 30-letniej, czy w każdym momencie mogę zacząć uczyć się dresażu?

Tak, w każdym momencie można zacząć uczyć się dresażu. Nie jest to zwykła jazda, ale możliwa do wyćwiczenia. Choć wymaga dobrej koordynacji i kondycji fizycznej. Jeżeli kogoś interesuje ujeżdżenie i kocha konie to dresaż jest najciekawszą formą. Bliska więź z koniem, pełna miłości i zrozumienia nie wymaga wymuszonych ruchów, jeżeli to umiejętnie wykonujesz.

Jak wyglądają Twoje rytuały na co dzień? Co jest dla Ciebie ważne?

Teraz jestem w pełni zależna od swoich dzieci i… od pogody. Rano odwożę jedno z nich do przedszkola i jeżeli jest gorąco, to z drugim dzieckiem w nosidle jadę do stajni. Obserwuję jazdę jeźdźców na hali, zwracam uwagę na szczegóły i udzielam wskazówek. Natomiast jeżeli jest chłodniej staram się, żeby konie były jak najdłużej na łące. Wieczorem jadę do Kozy, która została mamą i ma roczne dziecko, więc dbam o nich, czyszczę i karmię. Każdy dzień kręci się wokół stajni, pomimo tego, że od ponad 3 lat nie jeżdżę.

Co Cię teraz kręci i nakręca? Jakie masz plany na przyszłość?

Zdecydowanie hodowla koni. Marzę o tym, aby udostępniać konie niesamowitym jeźdźcom. Nie zamierzam ich sprzedawać, chcę obserwować ich rozwój i cieszyć się wynikami.

Dziękujemy za inspirującą rozmowę.

 

 

 

Skuteczna pielęgnacja skóry z tatuażem

Tatuaże – symboliczne, zapisujące się na naszej najważniejszej karcie, cały czas przy właścicielu. Często niosą za sobą tajemnicę i historię, to dla mnie inny wymiar sztuki i charakterne piękno. Najpiękniejsze oczywiście, gdy zadbane i regularnie pielęgnowane, jest z nimi dokładnie tak, jak z naszą skórą, w końcu są jej częścią. Czy wiesz jak skutecznie je zatem pielęgnować? 

Nie jest tajemnicą, że skórę, zarówno tę z tatuażami jak i bez, powinniśmy regularnie nawilżać. Nawilżona skóra zyskuje na jędrności, miękkości i wygładzeniu, ale również apetycznie wygląda. 😉 Na takiej skórze każdy tatuaż będzie wyglądał po prostu dużo lepiej, ale dbanie o skuteczne nawilżenie to również dbanie o utrzymanie koloru tuszu i zatrzymanie tatuażu w formie, w której „wyszedł” prosto ze studia. Pielęgnacja ma ogromne znaczenie! 🤗

Jeśli chcesz, by Twój tatuaż cieszył swoją wyjątkowością jak najdłużej, postaw w pielęgnacji ciała na konkretne składniki aktywne. Wśród tych zasługujących według mnie na szczególną uwagę z całą pewnością są ceramidy, biofermenty, mieszanki pantenolu, alantoiny i betainy, czy wyjątkowy i ultrawszechstronny skwalan wraz z uderzeniem nawilżenia hialuronianu sodu.

 

Między innymi to te składniki znajdziesz w multifunkcyjnym balsamie wygładzająco-kojącym marki Polemika, a produkt ten stał się moim ulubieńcem w tej właśnie kategorii. Gdy testowałam produkt jeszcze przed premierą, na wejściu doceniłam jego moc nawilżenia, wygładzenia i kojenia skóry. Potem przyszło lato, a balsam zyskał kolejne ochy i achy po plażingu. To jeden z nielicznych produktów, który zachwyca mnie skutecznością po kontakcie skóry z piaskiem, morską wodą czy słońcem. A w międzyczasie… balsam pokazał jak cudownie pielęgnuje moje dwa tatuaże! Po każdym użyciu uzyskiwałam idealne podkreślenie barwy, a przy regularnym stosowaniu doceniłam kunszt zachowania ich odcieni. Oceniając ten produkt – daję mu MAXA!

W składzie, oprócz wyżej wyróżnionych przeze mnie składników aktywnych, warto zwrócić uwagę na te niezwykle innowacyjne, z którymi kojarzy mi się bezwzględnie (!) marka Polemika. Składniki, które chciałabym szczególnie w tym miejscu wyróżnić to wosk ze skórki borówki Rhus verniciflua oraz masło Tucuma. To one dają ten właśnie widoczny gołym okiem aksamit na skórze i podkreślenie kolorytu tatuażu. Efekty są długofalowe, ale też natychmiastowe, więc jeśli danego dnia czy wieczoru chcesz zaprezentować swój tatuaż, użyj balsamu przed wyjściem. Dla mnie efekt daje ogromne WOW.

Pełny skład balsamu znajdziesz tutaj: https://polemika.com.pl/produkt/multifunkcyjny-balsam-wygladzajaco-kojacy-polemika/

Sam balsam niesamowicie szybko się wchłania, nie zostawia tłustej powłoki na skórze, ale niech Cię fakt ten nie zmyli, ponieważ w parze z jego szybką wchłanialnością idzie za każdym razem uczucie silnego nawilżenia skóry. To produkt, po którym z przyjemnością zarzucisz na siebie bezpośrednio po aplikacji ubranie, wiem jak wiele osób to ceni. 🤗 To też produkt, który jest totalnym unisexem, sprawdzi się zarówno skórze kobiety jak i mężczyzny. O oryginalnym zapachu matchy, który na ciele przechodzi różne etapy, potrafi być zarówno surowy jak i przyjemnie czekoladowy, kojarzy mi się z Japonią i jestem jego wielką fanką. Ma w sobie coś tajemniczego i zmysłowego, dokładnie tak jak dla mnie pięknie wykonany tatuaż.

Przy okazji tematu pielęgnacji skóry z tatuażem nie można nie wspomnieć o ochronie przeciwsłonecznej. 😉 Jeśli chcesz, by Twój tatuaż zachował jak najdłużej piękno i estetyczny wygląd, powinieneś chronić go przed słońcem. Oczywiście jako #teamspfcałyrok do ochrony przeciwsłonecznej zachęcam zawsze, ale muszę przyznać, że w pielęgnacji tatuażu ochrona SPF ma ogromne znaczenie. Stosuj krem z filtrem SPF50 zawsze, gdy wystawiasz skórę na słońce. Unikniesz skutków szkodliwego promieniowania UVA i UVB na skórę, ochronisz tatuaż przed blaknięciem i zmianą koloru.

W rozmowie z wrocławskim tatuatorem Pawłem z Kuźni Tatuażu zapytałam, czy uważa, iż pielęgnacja skóry tatuażu ma duże znaczenie w tym, jak tatuaż prezentuje się nam po latach:

„Nawilżanie skóry przy tatuażach ma duże znaczenie. Jeśli skóra z tatuażami nie jest nawilżana, tatuaż staje się mętny i w odbiorze wizualnym matowy. Jeśli ma pozostać żywy, skóra powinna być regularnie nawilżana. Nawet najlepszy tatuaż straci na jakości, gdy skóra nie będzie zadbana.

Wnioski? Skuteczna i świadoma pielęgnacja z całą pewnością wspierać będzie wygląd Twojej skóry. Nie tylko tej z tatuażem – jeśli jednak chcesz cieszyć się estetyką i ich bajeczną prezentacją, skuteczna pielęgnacja to według mnie podstawa.

A Ty, jesteś posiadaczem tatuaży? Dbasz o ich pielęgnację? 😊

Alicja @ekofelieton

 

Zamień swoją pracę na pasję!

Wielu z nas często ma wrażenie, że nieodpowiednio wybrało swoją drogę zawodową, że to co robimy nie daje nam przyjemności i jest tylko żmudną, codzienną ścieżką, która pozwala przetrwać od pierwszego do pierwszego.

Czy to wina tego, że w momencie wyboru studiów jesteśmy zbyt młodzi?
Czy żyjemy według przestarzałego przeświadczenia wpajanego przez rodziców, że studia i dyplom po ich ukończeniu są wyznacznikiem statusu, a pasja to tylko dodatek i nie może przerodzić się w pełnowymiarowe zajęcie, które zapewni nam godziwy byt?

Jak znaleźć motywację i siłę do zmiany?
Dlaczego boimy się podjąć ryzyko?
Jakie czynniki nas ograniczają?
Jakie podjąć kroki, by zrealizować cel i zmienić swoje życie?

W rozmowie z Agnieszką Niedziałek @napieknewlosy, właścicielką marki @hairytalecosmetics postaramy się odpowiedzieć na te pytania.

Z naszej wcześniejszej rozmowy wiemy, że nie od początku planowałaś założenie marki kosmetyków. Jak to się stało, że anglistka odkryła w sobie pasję do tworzenia produktów do włosów?


Zaczęło się to od tego, że kilka lat temu spaliłam swoje włosy i w wyniku tego zaczęłam eksperymentować z ich pielęgnacją. Wcześniej, co- może zdziwić –  stosowałam tylko szampon do mycia, a później godzinami walczyłam ze splątanymi włosami! Po spaleniu włosów testowałam na sobie głównie domowe przepisy na odżywianie włosów, żeby sprawdzić, czy babcie faktycznie miały rację. Niektóre z tych sposobów przyniosły pozytywne efekty, inne wręcz przeciwnie.
Stopniowo pogłębiałam swoją wiedzę i zaczęłam interesować się składami i tym, jak poszczególne składniki wpływają na włosy. Zawsze pasjonowałam się nauką, a że nauka jest wszędzie, to czemu nie we włosach!



MIŁOŚĆ DO NAUKI I DZIELENIA SIĘ WIEDZĄ

Moja historia z założeniem własnego kanału, potem ze stworzeniem marki, wzięła się z miłości do dzielenia się wiedzą, a później było to realne zapotrzebowanie moich widzów: prosili o dokładniejsze wytłumaczenie niektórych kwestii, pokazanie, a w końcu szukali konkretnych produktów. W tamtym czasie pisałam Pisałam wtedy, te lata temu, do różnych marek i tłumaczyłam im jakie produkty powinni włączyć do swojej oferty, ale wtedy nikt nie traktował mnie poważnie.


KAŻDY MA SWOJĄ HISTORIĘ


Jestem “zawzięta”, co może mieć zabarwienie pejoratywne, ale w moim przypadku określa poziom mojej motywacji i jest to określenie jednym słowem podnoszenia się po każdej porażce, która stanowi dla mnie ważną lekcję i nie działa na mnie zniechęcająco.  jak po lekcji, a nie zniechęceniu. Uwielbiam zgłębiać temat od początku do końca, nie tylko powierzchownie, co akurat jest cechą typową dla osób w spektrum autyzmu. Takie osoby, czyli takie jak ja, też mogą znaleźć swoją drogę pomimo trudności i ograniczeń.
Pamiętajmy, każdy z nas posiada jakieś ograniczenia. Dla jednych będzie to stosunek bliskich do zawodowych działań,  dla innych pieniądze lub ich brak czy daleki dystans do pracy. Diagnozę traktuję jako atut, który pomaga lepiej zrozumieć siebie.
Najważniejsza jest Świadomość własnych ograniczeń i możliwości. Od tego zacznijmy.


NIE SKREŚLAJ SWOJEJ PRZESZŁOŚCI 

 

Miłość do nauki pozwoliła mi traktować studia na anglistyce jako dobry wstęp. Nauka języków zawsze się przydaje, ale moja droga nie była aż tak oczywista. W międzyczasie zajmowałam się szkoleniem psów oraz zakwalifikowałam się do półfinału Mam Talent, gdzie wystąpiłam razem z moim psem.

 

PIELĘGNACJA – PRACA CZY HOBBY?

 

Masz piękne, długie (to mało powiedziane) włosy. Czy ich codzienna pielęgnacja to czysta przyjemność czy jednak trochę balast?

 

Staram się, aby moja pielęgnacja nie trwała dłużej niż 25 minut. Oczywiście razem z suszeniem. 

Czy pielęgnacja skóry jest dla Ciebie tak samo ważna, jak włosów? Jak w skrócie byś ją opisała?


Zainteresowałam się tematem dopiero niedawno, kiedy znalazłam przestrzeń na hobby, odskocznię od zgłębiania wiedzy na rzecz przyjemności, testowania i zabawy. W  związku z tym, że pojawiam się często na targach, mam okazję  testować wiele nowości. Zawsze kieruje mną zasada zużywania produktów do końca. Wtedy czuję, że moja opinia może być rzetelna. 

 

Jesteś wierna konkretnym markom/produktom kosmetyków do pielęgnacji twarzy i ciała czy cały czas testujesz nowe produkty?


Lubię małe firmy z polskiego rynku i testuję nowości w miarę zużywania produktów. Zdarza mi się wracać do produktów, szczególnie do kremów do twarzy, które mi się sprawdziły.

Kiedy nie zajmujesz się włosami, co skupia Twoją uwagę w życiu? / Jakie masz inne zainteresowania?


Jak już wspomniałam, jestem zawzięta i lubię się doskonalić we wszystkim czym się zajmuję.  Uwielbiam jazdę na łyżwach i mam nadzieje, że kiedyś w końcu uda mi się skoczyć axla, co może nie jest wielkim osiągnięciem, ale dla osoby zaczynającej jazdę w wieku dorosłym już tak.

 

JAK ZACZĄĆ? 

 

Z sukcesem prowadzisz własną markę, co poradziłabyś osobom rozpoczynającym własny biznes?
Jak pogodzić starą pracę/obecne zajęcie z rozpoczynaniem czegoś zupełnie od nowa?

Odpowiem na to pytanie, podpierając się własnym przykładem. Symultaniczne działanie bez podejmowania drastycznych ruchów to wygodne wyjście. Czasem rezygnowanie z tzw. wolnego czasu, żeby rozwijać coś, co może nas przybliżyć do celu, będzie dobrym rozwiązaniem. W końcu musimy mieć środki, żeby móc zapłacić za czynsz, więc kontynuowanie “starej pracy”  jest ważne dla poczucia bezpieczeństwa i uniknięcia ryzykownego skoku na głęboką wodę. Dajcie sobie czas, ale inwestujcie w rozwój.

Prowadzenie własnej marki to ogrom różnorodnych obowiązków. Które aspekty sprawiają Ci największą przyjemność, a czym zajmujesz się niejako z obowiązku?


Bardzo lubię proces technologiczny i tworzenie receptur.
Zdecydowanie nie lubię papierologii.



Jaka część prowadzenia własnego biznesu w Twoim przypadku to Social Media?


Od SM wszystko się zaczęło. Teraz poświęcam temu mniej czasu i stopniowo dążę do tego, żeby móc zlecać tworzenie materiałów marki oraz sklepu pracownikom. Na pewnym etapie trzeba się z tym pogodzić, bo pracy jest coraz więcej, a ja nie mam coraz więcej czasu, a również swoje obowiązki.

 

Czy zdarzyło Ci się, że osoby zaczynające swoją przygodę z pracą w SM i chcące prowadzić swoją ścieżkę zawodową w ten sposób zwracają się do Ciebie o pomoc?


Tak. Trafiały się osoby zupełnie mi obce, którym zależało wyłącznie na wypromowaniu swojego biznesu, niekoniecznie na poszerzeniu wiedzy czy wymianie doświadczeń, ale są też sytuacje, gdy ktoś nawet związany z zupełnie inną branżą próbuje się ze mną konsultować. Bywają  to ciekawe pytania, które przekształcają się we wspólne burze mózgów, z których korzyść jest obustronna.

Czy sama korzystałaś lub próbowałaś korzystać ze wsparcia osób z branży?
 

Lubię robić wszystko po swojemu, dlatego na początku robiłam wszystko sama, ale wynikało to też z tego, że na początku, jak w każdym małym biznesie, wszystko trzeba robić samemu chociaż nie jest się w tym mistrzem. Z czasem pojawiają się możliwości i osoby, które z chęcią przejmą tę sfery prowadzenia biznesu, które dla mnie są trudne, a dla nich są ich pasją: jak dla mnie np. znajomość i wiedza dotycząca składów. 😉
 

Co określasz jako swój największy sukces lub największy błąd podczas swojej zawodowej drogi?

Największym sukcesem jest dla mnie codzienna praca i wytrwałość.
Największym błędem było przeświadczenie, że samo biuro księgowe to gwarancja dobrze prowadzonej księgowości. Ważne, żeby powierzać istotne zadania osobom, które udowodnią, że naprawdę znają się na rzeczy, a nie tylko mianują się ekspertami. Należy uważać na zapewnienia o tym, że “o nic nie musisz się martwić”. Bywa to zwodnicze, a nadrabianie dokumentacji i uzupełnianie wiedzy księgowej potrafi zabrać nie dni, a miesiące, które moglibyśmy przeznaczyć na znacznie ciekawsze rzeczy!




Mamy nadzieję, że Agnieszka zainspiruje Was choć trochę do poszerzania horyzontów, ciągłego rozwoju, a może nawet spróbowania własnych sił w nowym biznesie. Trzymamy kciuki za Was i za Agę.


 

Tajemnicze fermenty – czy wiesz jak bardzo wspierają Twój mikrobiom skóry? 

Mam wrażenie, że mało się mówi o fermentach w kosmetykach. Mają one szereg właściwości i silnie wspierają mikrobiom skóry.
Zapraszam do lektury nowego ekofelietonu, po prostu musicie poznać je bliżej.
😊

O procesie fermentacji być może słyszałaś przy okazji tematu spożywczego. Kefirki, jogurciki, kiszonki.. 😉 A czy wiesz, że proces fermentacji znalazł też swoje zastosowanie w kosmetyce? 

To może tak na chłopski rozum – aby rozłożyć cenne składniki i minerały na drobniejsze molekuły i nie stracić przy tym ich dobroci, w procesie fermentacji je po prostu rozdzielamy. Przechodzą one wtedy przemianę swoich właściwości i łatwiej i głębiej przenikają w skórę! Bonusik – zmniejszają ryzyko podrażnień. Składniki dostają kopa aktywacji i po prostu mogą szerzej i więcej. 😊

Obecność fermentów w kosmetykach docenią wszystkie cery, również te trądzikowe i bardzo wymagające. Doceni je bardzo też Twoja skóra całego ciała. Dlaczego? Bo są niesamowicie skuteczne jako właśnie te o prostszej budowie, przenikają głębiej do skóry. Czy wiesz, że substancje o dużych cząsteczkach działają jedynie na warstwie rogowej naskórka? Powierzchownie? Fermentacja daje WIN – WIN – składniki dostają można rzec wzmocnienia, które wspiera mikrobiom skóry.

Co do samego zmniejszenia ryzyka podrażnień, warto pochylić się nad tematem szerzej. Fermentacja neutralizuje ryzyko działania drażniącego na skórę konkretnych składników. Jeśli jakiś ekstrakt konkretnej roślinki działa na Ciebie drażniąco, spróbuj jej sfermentowanej wersji w kosmetyku. Możesz się bardzo miło zaskoczyć. 😊 Ten aspekt docenią wszystkie cery, ale szczególnie te wrażliwe i skłonne do podrażnień.

Dzięki fermentacji nasza naturalna bariera ochronna skóry zostaje wzmocniona, skóra zyskuje nawilżenie, odżywienie i regenerację.

❗️Pamiętaj, wsparcie bariery hydrolipidowej i swojego mikrobiomu skóry, to coś więcej niż tylko puste słowa. Naruszona bariera hydrolipidowa to wstęp do odwodnień skóry i ogromu podrażnień. Znam skóry z opowieści moich Obserwujących, które tygodniami lub nawet miesiącami wychodzą z tego trudnego i bolesnego stanu. Sama na początku przygody ze świadomą pielęgnacją zmagałam się z podrażnieniami skóry. Często sami przyczyniamy się do ich występowania przez zbyt częste peelingi skóry, za dużą ilość stosowanych kosmetyków, zbyt wysokie stężenia danych składników aktywnych, czy nieumiejętne stosowanie kwasów czy retinoidów. Nasza naturalna bariera hydrolipidowa to najcenniejsze co mamy, musimy o nią dbać. Jeśli jest nienaruszona i zdrowa, chroni Twoją skórę przed uszkodzeniami, utratą wody, a ona sama przede wszystkim wygląda zdrowo i promiennie.

Nawilżenia potrzebuje każda skóra – i ta tłusta, sucha, trądzikowa,
wrażliwa c
zy dojrzała.
Kropka.
😊

U marki Polemika nie ma przypadków. Marka bardzo ceni fermenty wśród ulubionych surowców. Znajdziesz je w multifunkcyjnym balsamie wygładzająco-kojącym

– z INCI pięknie błyszczy ferment bakterii ekstremofilnych oraz bioferment z owsa. Moje ukochane multifunkcyjne serum do skóry twarzy, szyi i dekoltu (4 opakowania za mną!) posiada w składzie ferment z morskiego organizmu Pseudoalteromonas – Arctalis. Antyoksydacyjna mgiełka tonizująca pochwalić się może tak jak balsam, obecnością biofermentowanego ekstraktu z owsa. To są składniki petardy, które zasługują z całą pewnością na brawa, a już na pewno na poznanie swojej dobroci. 😊

 


Podsumowując, fermenty dają Twojej skórze wszystko, czego potrzebuje. Warto jest szukać ich wśród składników swoich ulubionych produktów i wprowadzić do swojej rutyny pielęgnacyjnej. A przede wszystkim zachęcam do nauki swojej skóry, jesteś jej najlepszym przyjacielem i nikt nie zna jej lepiej od Ciebie. Gdy zrozumiesz jej potrzeby, stworzycie duet idealny.

Alicja @ekofelieton

Czy wiesz czym różni się skóra sucha od odwodnionej?

Wbrew pozorom odwodniona a sucha skóra to dwie całkowicie różne definicje, w dzisiejszym ekofelietonie zamierzam przedstawić Ci te różnice i ułatwić ocenę swojego stanu skóry.

To może na start kilka podstaw. 😉  Każdy z nas posiada określony rodzaj cery. Wśród jej rodzajów wyróżniamy cerę: suchą, tłustą, normalną i mieszaną. Sama więc definicja CERY SUCHEJ mówi nam o jej rodzaju. Z obserwacji i rozmów z moimi Obserwującymi dość łatwo jestem w stanie ocenić, że większość z nas posiada cerę mieszaną (najczęściej tłusta strefa T i suche pozostałe strefy) lub właśnie suchą.




Czym zatem charakteryzuje się sucha cera i jak rozpoznać, że jesteś jej posiadaczką? Wśród cech charakterystycznych dla cery suchej wyróżnić można to, że:

– jest ściągnięta, łuszczy się, czasami swędzi i mogą być na niej widoczne suche odstające skórki,
– jest cienka i delikatna,
– pory są małe i czyste,
– skóra jest matowa i często szorstka w dotyku,
– jest mało elastyczna,

– widoczne są na niej szybciej zmarszczki.

Jeśli jesteś jej posiadaczką, powinnaś szczególnie mocno stawiać na bogatą, nawilżającą i okluzyjną pielęgnację. Pielęgnacja cery suchej powinna być zawsze domykana nawilżającym kremem, nie powinnaś stosować produktów matujących, być ostrożna przy wprowadzaniu składników aktywnych potencjalnie drażniących, odłożyć na bok waciki czy szczoteczki soniczne, a przede wszystkim zapewnić jej powtarzalność w pielęgnacji. Cera sucha lubi uczucie kołderki, dlatego nie bój się jej dobrze przykrywać. 😉

Cera odwodniona to zupełnie inny level naszej rozmowy. Nie jest ona, jak w przypadku cery suchej, rodzajem cery. Odwodnienie skóry przede wszystkim jest to STAN PRZEJŚCIOWY, który może dotknąć KAŻDĄ ze wspomnianych wyżej cer. Nawet cera tłusta może stać się odwodniona, co często powoduje dezorientację wśród jej posiadaczek. Bo jak to tak, suche skórki na lubiącej ociekać sebum brodzie?

Twoja skóra może stać się odwodniona przede wszystkim przez naruszenie bariery hydrolipidowej, czyli naszego naturalnego płaszcza, który chroni skórę od jej uszkodzeń. Zapytasz co może ją naruszyć? Głównie agresywna pielęgnacja, brak budowania tolerancji na konkretne składniki aktywne, częste zmiany produktów w pielęgnacji, zbyt częste peelingowanie i oczyszczanie skóry, a nawet stres, dieta, poziom naszej gospodarki hormonalnej czy czynniki środowiskowe. Dużo tego, prawda?

Z tych powodów coraz częściej nasze skóry stają się odwodnione, a całe nasze wyobrażenie o skórze zostaje wtedy często zachwiane. Już przecież wiedziałaś jak o nią dbać i co ona lubi, a nagle płata takie figle. Figle.. no właśnie, figle – czyli?

Odwodniona skóra charakteryzuje się:

– sporą suchością, dostrzegalne są „suche placki”,
– może być szorstka i Cię swędzieć,
– możesz doświadczyć wysypu niedoskonałości,
– skóra może być mocno uwrażliwiona i zaczerwieniona,
– nawet po delikatnych kosmetykach do oczyszczania czujesz ściągnięcie i napięcie skóry,
– i WRESZCIE, co powtórzę – jest to stan przejściowy, a gdy skóra jest w dobrej kondycji, nie zauważasz tych objawów.

Skóra odwodniona potrzebuje zatem przede wszystkim nawilżania i odbudowy bariery hydrolipidowej. Odstaw peelingi, kwasy czy retinoidy, zadbaj o stosowanie kremów z SPF (do tego jako #teamspfcałyrok zachęcam zawsze!) i w szczególności nawilżaj. Pij dużo wody, postaw na lekką dietę i daj sobie i jej czas na regenerację. Wróci do takiego stanu jak była, gwarantuję Ci, tylko zadbaj o jej spokój. 😉

W obu przypadkach zdecydowanie polecam wdrożyć w pielęgnację intensywny krem nawilżający do skóry suchej, odwodnionej i wrażliwej marki Polemika. To cudeńko zadziała według mnie równie dobrze zarówno na cerę suchą, jak i tą odwodnioną. Dlaczego? Bo to pozycja, która fenomenalnie nawilża skórę, wspiera płaszcz hydrolipidowy, przy tym otula, ale bez poczucia tłustości i obciążenia. Mówienie o tym kremie, że jest to pozycja dla tylko i wyłącznie cer suchych i wrażliwych, byłoby mocno krzywdzące. 😉 Wrażliwe docenią ją za równoczesną delikatność, tłuste i mieszane wspomniany brak obciążenia, a suche za otulenie, które jest wyczuwalne na długo po aplikacji. Krem dodatkowo zachwyca zapachem subtelnej i spójnej z pozostałymi produktami marki matchy, zamkniętej w nucie luksusu. Jeśli stosujesz retinoidy czy kwasy w pielęgnacji – ten produkt rekomenduję również po stokroć.

Podsumowując, jak zawsze zachęcam Cię do obserwacji swojej skóry. Stosuj notatki z jej kondycji, zapisuj, które składniki aktywne jej służą, co mogło naruszyć jej stan oraz które produkty wsparły jej regenerację. Twoja skóra to TY, dobrze jest z nią dobrze żyć. 😉

Czy jesteś posiadaczką cery suchej? Czy Twoja skóra jest często odwodniona? Daj proszę znać w komentarzu, czy ekofelieton okazał się pomocny.

Alicja, @ekofelieton

One Page Miracle – jak zmienić swoje życie bez postanowień noworocznych.

Opowieść o tym, czym są postanowienia noworoczne, gdzie popełniamy błąd i jak sobie z tym radzić.

Możemy śmiało uznać, że odkąd człowiek pojawił się na ziemi ma ochotę porządkować rzeczywistość.
Chcielibyśmy mieć kontrolę nad wszystkim, co nas otacza, a jednocześnie mamy zbyt wysokie oczekiwania i trudno nam okiełznać samych siebie.
Wielokrotnie stawiane przed nami wygórowane cele, które po czasie kończą się na wpół oczekiwanym fiaskiem, to powód do cierpienia każdego z nas.

Postanowienia noworoczne, to nic innego jak radykalna chęć zmiany. Jakby aktualizacja ostatniej cyfry w dacie zerowała nasze dotychczasowe działania i miała wpłynąć na nas motywująco.
Jeśli jest tu osoba, dla której taki system się sprawdza – szczerze jej gratuluję i proszę o pilny kontakt – to chętnie poznam jej sekret. 🙂
Tym, którym jednak nie zawsze to wychodzi, a postanowienia co roku wydają się być łudząco podobne do tych zeszłorocznych, zapraszam do dalszej lektury.


Dlaczego to się nie udaje?

Sam akt podjęcia postanowienia może sprawić, że poczujesz się chwilowo lepiej, na tyle, że uniemożliwi to dalsze działania. To się nazywa “rzeczywistość społeczna”, która jest w zasadzie fantazyjnym terminem dla koncepcji, że jeśli wszyscy myślą, że coś o tobie jest prawdą, poczujesz się tak, jakby to była również prawda.

Jeśli więc wszyscy podziwiają twoje imponujące postanowienia noworoczne, poczujesz się naprawdę dumny i spełniony, jakbyś już to zrobił – co sprawi, że będziesz miał mniejszą motywację, by faktycznie wyjść i zrobić to, co obiecałeś, by poczuć pozytywne rezultaty.

Oczywiście, zastrzeżeniem do tego jest presja społeczna. Jeśli powiesz wszystkim, że coś robisz, a potem będą świadkami, jak robisz coś dokładnie odwrotnego, będziesz czuł się dość kiepsko ze sobą. Dlatego bardziej prawdopodobne jest, że dotrzymasz swoich postanowień, aby uniknąć zażenowania i porażki przed bliskimi.

Kolejnym niebezpieczeństwem jest to, że uzależnienie lub chroniczny problem może zostać przeniesiony na dążenie do samopomocy. Jesteśmy kulturą, która jest uzależniona od postanowień, afirmacji i różowej retoryki … a tymczasem nic się nie zmienia. Uzależnienie od postanowień i afirmacji zastępuje pierwotne uzależnienie lub chroniczny problem.

Nie musisz trzymać wszystkich swoich postanowień w tajemnicy, chyba, że uważasz, że tak będzie najlepiej. Jeśli potrzebujesz wsparcia społecznego – lub po prostu chcesz porozmawiać o tym, co zamierzasz – śmiało. Decyzja należy do Ciebie.

Ale przypomnij sobie, że głośne wyznanie, że zamierzasz coś osiągnąć, nie jest wcale tym samym, co faktyczne osiągnięcie tego. Nie klep się po plecach za postanowienie, nagródź się za wykonanie.

Mam nadzieję, że Twoje cele będą współmierne do możliwości.
Mam nadzieję, że będziesz dla siebie wyrozumiały.
Mam nadzieję, że okażesz sobie dużo czułości i wsparcia, na wypadek gdyby coś poszło nie tak.

Ustawienie i znalezienie drogi do celu. Ćwiczenie, które może Ci pomóc.

Kiedyś miałam okazję słuchać wystąpienia jednego ze światowej sławy psychiatrów dr. Daniela Amen, w którym zachęcał, żeby wpłynąć na swoje życie za pomocą swojej autorskiej metody One Page Miracle.

Tu zaczyna się historia o tym, jak może nie zmieniłam swojego życia na tyle, że piję drinka z palemką gdzieś na końcu świata, wygrzewając się jedynie na plaży, ale powoli dążę do wymarzonego celu i odczuwam z tego powodu satysfakcję. Doceniam siebie i swoją pracę, a wyznaczanie celi nie jest aż tak bolesne i beznadziejne.

“Powiedz swojemu mózgowi, czego chcesz, a wtedy twój mózg pomoże ci dopasować swoje zachowanie, aby to uzyskać.”

Sounds easy, right?

Nie do końca, dlatego postaram się nieco wyjaśnić, posiłkując się słowami wcześniej wspomnianego specjalisty:

“Twój mózg pomaga Ci urzeczywistnić to, co widzi. Kiedy skupiasz się na negatywach, będziesz czuł się przygnębiony.
Jeśli skupisz się na strachu, prawdopodobnie poczujesz niepokój. Jeśli skupisz się na osiąganiu swoich celów, masz znacznie większe prawdopodobieństwo, że osiągniesz swoje cele.”

Zbyt wielu ludzi jest miotanych przez kaprysy dnia, zamiast używać swoich mózgów do planowania swojego życia i podążania za swoimi celami.

Ćwiczenie, które może Wam pomóc w okiełznaniu swoich planów myślami, słowami i działaniami.

One Page Miracle – pomoc na jednej kartce papieru

Poniżej przygotowałam dla Was plik do pobrania, wzorując się na tym oryginalnym, który można znaleźć na stronie źródłowej.

Wskazówki: Na poniższym formularzu wyraźnie wypisz swoje główne cele w następujących obszarach:

Relacje: Małżonek, miłość, rodzice, rodzeństwo, przyjaciele, dalsza rodzina
Praca lub szkoła: Krótkoterminowe i długoterminowe cele związane ze szkołą i pracą
Pieniądze: Krótko i długoterminowe cele finansowe
Ja: Zdrowie fizyczne, emocjonalne i duchowe

W każdej sekcji zwięźle wypisz, co jest dla Ciebie ważne w danym obszarze; napisz, czego chcesz, a nie czego nie chcesz.
Bądź pozytywny i używaj pierwszej osoby. Napisz, czego chcesz z przekonaniem i oczekiwaniem, że uda Ci się to zrealizować i zawrzyj w nim to, co obecnie robisz, aby to zrealizować.
Pracuj nad tymi celami w czasie. Po zakończeniu, spójrz na swój One Page Miracle każdego dnia, a następnie zanim zrobisz cokolwiek lub powiesz cokolwiek, ważne, abyś zadał sobie pytanie: “Czy moje zachowanie daje mi to, czego chcę czy pasuje do tego, co chcę osiągnąć?”.

Jeśli skupisz się na swoich celach każdego dnia, stanie się to dla ciebie o wiele łatwiejsze, aby dopasować swoje zachowanie do uzyskania tego, czego chcesz.
Twoje życie staje się bardziej świadome i poświęcasz energię na cele, które są dla Ciebie ważne.
Obszary związków, szkoły, pracy, finansów i siebie są oddzielone, aby zachęcić do bardziej
zrównoważonego podejścia do życia. Wypalenie pojawia się, gdy nasze życie staje się niezrównoważone i przeciążamy się w jednym obszarze, podczas gdy ignorujemy inny.

W skrócie:

Zastanów się czy Twoje zachowanie czy podejmowane działania pasują do tego o czym marzysz?
Jeśli chcesz zmienić swoje nawyki i ograniczyć social media, a w rzeczywistości łapiesz się na tym, że w każdej wolnej chwili uciekasz w głębiny internetu, pozwalając na chwilowy wyrzut dopaminy, proszę, zadaj sobie to jedno pytanie – czy to pasuje do tego, co chcę osiągnąć?
Chcesz ograniczyć spożywanie cukru, a ulegasz pokusie kolejny raz, stojąc w kolejce w Żabce, sięgasz po Twixa z karmelem i solą morską (jest obłędny)? Czy to pasuje?
Niech każdy odważy się, choć na próbę, zadać sobie to pytanie przed dokonaniem kolejnego codziennego wyboru.

 

Ściskam

 


Pobierz plik do One Page Miracle

Jak witamina C wpływa na skórę? Dlaczego warto sięgnąć po kosmetyki z tym składnikiem?

Witamina C jest jednym z najlepiej przebadanych i bezpiecznych składników kosmetycznych. Warto wiedzieć, że dostępna jest w różnych formach. Najbardziej skuteczną, a jednocześnie delikatną dla każdego rodzaju skóry, jest tetraizopalmitynianu askorbylu, który nie bez powodu znajdziecie w naszym serum. Dzięki temu, każdy rodzaj skóry może stosować witaminę C.

 

Jak witamina C wpływa na skórę?

Jest wiele argumentów, które przemawiają za tym, żeby wdrożyć witaminę C do pielęgnacji. Wypunktowaliśmy 6 najważniejszych kwestii. 

Antyoksydacja i profilaktyka starzenia

Witamina C, szczególnie stosowana w pielęgnacji dziennej, chroni naszą skórę przed uszkodzeniami w ciągu dnia. Codziennie jest ona narażona na atak wolnych rodników, które znajdują się w zanieczyszczonym powietrzu, smogu, a także powstają pod wpływem słońca. Wolne rodniki powodują uszkodzenia skóry na poziomie komórkowym i przyspieszają starzenie.

Witamina C działa na naszą skórę jak tarcza. Wolne rodniki, zamiast wiązać się z naszą skórą, łączą się właśnie z tym składnikiem antyoksydacyjnym. Dzięki temu opóźniamy procesy starzenia i zapobiegamy fotostarzeniu.

serum z witaminą C

Wzmocnienie działania kremu z filtrem

Witamina C, nałożona pod krem z filtrem, zwiększa jego potencjał ochronny dla skóry. Działa tutaj wspomniany wcześniej mechanizm ochrony przed wolnymi rodnikami. Dlatego krem z filtrem i  serum z witaminą C to duet idealny, działający maksymalnie przeciwstarzeniowo.

Promienna cera

Witamina C jest bardzo dobrze znana ze swoich właściwości rozjaśniających i niwelujących przebarwienia. Delikatnie złuszcza oraz hamuje produkcję melaniny – barwnika skóry. Regularne stosowanie serum z witaminą C spowoduje, że skóra zyska jednolity, zdrowy koloryt i blask. Jest szczególnie polecana dla osób, które pracują w zamkniętych pomieszczeniach i biurach, co często wiąże się z ziemistym kolorytem skóry.

Działanie przeciwzapalne

Składnik ten polubią osoby ze skórą problematyczną, skłonną do zmian zapalnych oraz skórą naczyniową. Jej przeciwzapalne działanie będzie zapobiegać powstawaniu zmian trądzikowych czy rumienia. 

Wsparcie regeneracji skóry

Witaminę C można stosować również wieczorem. Przyspieszy proces regeneracji i odbudowy skóry, a przede wszystkim…

Uczestniczy w produkcji kolagenu

Witamina C jest jedną z cegiełek, które organizm wykorzystuje do produkcji kolagenu. Dzięki jej długotrwałemu stosowaniu można uzyskać efekt zagęszczenia i ujędrnienia skóry. Warto jednak pamiętać, że witamina C wnika w skórę do pewnej głębokości. Poza jej stosowaniem należy pamiętać o zdrowej diecie pełnej naturalnych źródeł witaminy C, takich jak owoce i warzywa.

 

Czy witamina C to must have w pielęgnacji? 

Jak najbardziej! Jeśli zależy Ci na promiennej i zdrowej skórze o jednolitym kolorycie oraz chcesz zapobiegać starzeniu – włącz ją do swojej codziennej pielęgnacji, a już po kilku tygodniach zobaczysz pierwsze efekty!

 

Jak pielęgnować skórę po 30. roku życia?

Skóra i jej potrzeby, na różnych etapach naszego życia, nieustannie się zmieniają. W okolicy trzydziestki, nasza skóra potrzebuje zupełnie innej pielęgnacji, niż w momencie osiągnięcia pełnoletniości. Po 26. roku życia zaczyna maleć ilość kolagenu w skórze. Warto wtedy zainteresować się świadomą pielęgnacją, która opóźni procesy starzenia, aby jak najdłużej cieszyć się zdrową i lśniącą skórą.

Po pierwsze antyoksydacja

W ciągu dnia nasza skóra jest narażona na wiele czynników zewnętrznych i wewnętrznych. Z zewnątrz skórę atakują wolne rodniki – drobne cząsteczki, znajdujące się w zanieczyszczonym powietrzu, które powstają pod wpływem promieniowania UV. Rodniki uszkadzają skórę oraz jej delikatne struktury, powodując przyspieszone starzenie.

Odpowiedzią na te problemy są antyoksydanty. Stanowią one zewnętrzną ochronę, barierę, tarczę przed szkodliwymi cząsteczkami. Wolne rodniki przyłączają się do antyoksydantów, a nasza skóra pozostaje nienaruszona. Antyoksydantami są na przykład.: witamina C, Niacynamid, Matcha. 

Antyoksydanty, idealne do porannej pielęgnacji, znajdziesz w naszej mgiełce, Antyoksydacyjnym kremie nawilżającym oraz multifunkcyjnym serum.

Po drugie – fotoprotekcja

Promieniowanie UV jest przyczyną powstawania przebarwień oraz fotostarzenia skóry. Promienie słoneczne uszkadzają struktury kolagenu i elastyny, osłabiając je i powodując wiotkość skóry oraz utratę elastyczności. Pamiętaj o kremie z filtrem przy każdym wyjściu z domu – także poza sezonem wakacyjnym.

Numer trzy: skuteczne, ale delikatne oczyszczanie skóry

Twoja skóra nie potrzebuje tak mocnego oczyszczania, jak kiedyś. Zdecydowanie bardziej lubi delikatne produkty do mycia, które nie podrażniają, nie wysuszają, a jednocześnie oczyszczają skutecznie. Żyjemy w środowisku o średniej jakości powietrza, dlatego wieczorem należy oczyścić skórę ze wszystkiego, co na tę skórę opadło.

Postaw na produkt do demakijażu, który delikatnie, ale skutecznie rozpuści makijaż i pomoże pozbyć się zanieczyszczeń na skórze. Sięgnij po kosmetyk do mycia skóry, po którym nie czujesz ściągnięcia i dyskomfortu.

Na tym etapie pielęgnacji polecamy nasz bestseller: Hydrofilne masło oczyszczające. To kosmetyk przeznaczony do każdego typu skóry, który bardzo dobrze oczyszcza i nie wysusza cery.

Czas na stymulację

Tak jak nieużywane mięśnie zanikają, tak niemasowana skóra wygląda na mniej napiętą i świetlistą. Codziennie wieczorem, podczas aplikacji ulubionego kremu lub serum, wykonaj masaż swojej skóry. Możesz w tym celu wykorzystać własne dłonie lub wspomóc się jadeitową płytką gua sha.

Nie zapominaj o okolicy oka..

Okolica oka jest miejscem, w którym pojawiają się pierwsze zmarszczki. Często wynikają one z odwodnienia i przesuszenia skóry – nie zapominaj o dobrym nawilżeniu tej okolicy. Skóra nawodniona jest bardziej napięta, a dzięki wsparciu składników aktywnych w naszym kremie pod oczy, pogrubi ją i opóźni procesy starzenia.

… i o wnętrzu!

Masz przemyślaną pielęgnację, a Twoja dieta, ilość snu i poziom stresu pozostawia wiele do życzenia?
Pamiętaj, że te aspekty mają równie duże znaczenie w kontekście zdrowia i wyglądu skóry, jak pielęgnacja. Zadbaj o siebie, zrelaksuj się, jedz zdrowe posiłki i znajdź 5 minut wieczorem na masaż skóry. 

 

Wszystkie te drobne zmiany w pielęgnacji i codziennych nawykach, spowodują, że będziesz mogła dłużej cieszyć się piękną i młodą skórą. Pamiętaj, że zadbanie o nią teraz, zaowocuje w przyszłości. Warto mieć to na uwadze i jak najszybciej kształtować właściwe nawyki. 

 

Bliżej – nowa kampania wizerunkowa

Zakazy. 

Nakazy. 

Gotowe wzorce zachowań.

 

Bycie blisko siebie nie jest łatwym zadaniem. Znacznie prościej jest płynąć z głównym nurtem. Od poniedziałku do piątku. Od wakacji do wakacji. Odhaczając kolejne punkty z listy. Ale z czasem robi się niewygodnie – duszno i ciasno. Coraz trudniej zagłuszyć własne myśli i pragnienia. Udawać, że to nasz plan i że tak właśnie to wszystko miało się potoczyć. 

Wyłamanie się ze schematu nie jest proste. Trzeba znaleźć w sobie odwagę, by pójść własną ścieżką. Powiedzieć “to nie jest moje”. Stać blisko siebie i swoich wartości. Podążać własną ścieżką, a nie wydeptaną trasą. Kierować się własnymi przekonaniami. Zmierzać tam, gdzie jeszcze nie ma gotowych drogowskazów. I nie chodzi tu o życie na przekór i o udowodnienie światu czegokolwiek. 

 

Sztuką jest się wyciszyć. Stanąć blisko swoich wartości – nawet wtedy, gdy są niepopularne i nieoczywiste. Znaleźć własne źródło inspiracji, gdy zalewają nas powiadomienia, komunikaty i niezałatwione sprawy.

Kojarzysz to uczucie, które towarzyszy Ci podczas długiego weekendu?

Poczucie, że to abstrakcyjne ciągle biec. Że to niepoważne spalać się w życiu na pracy. Że to nic złego pójść na spacer bez telefonu. Uciec w ciągu dnia na wagary. Zadać sobie z rana pytanie “jak się dzisiaj masz?” i znaleźć czas, żeby usłyszeć odpowiedź. 

Być bliżej siebie. Być dobrą dla siebie. 

To nie jest prosta droga i nikt nie rozdaje do niej mapy. Często budzi niezrozumienie i podejrzliwe spojrzenia. Pozwala jednak zbliżyć się do tego, co naprawdę ważne. Pozwolisz sobie, by podejść bliżej? 

 

Clean Girl. Najbardziej pożądany trend na 2022 rok

Clean girl to najgorętszy trend tych wakacji. Króluje zarówno w social mediach jak i na ulicach. Zaczęły go promować influencerki i szybko podchwyciły go dziewczyny, które lubią być na bieżąco z modą. O co w nim chodzi?  

 

Trend Clean Girl – na czym właściwie polega?

Określenie „clean girl” tłumaczone na język polski czyli „czysta dziewczyna” brzmi co najmniej dziwnie. Jednak sama nazwa sporo mówi o estetycznym kierunku, w którym podąża ta moda. Minimalizm, prostota i wygoda to kluczowe słowa określające ten trend. Clean girl to proste ubrania z dobrej jakości materiałów w neutralnych kolorach, ponadczasowe dodatki oraz naturalne piękno. Niekwestionowanymi ikonami stylu są trendsetterki, za którymi podążają fanki – Emily Ratajkowski, Kendall Jenner czy Hailey Bieber. Przeglądając ich media społecznościowe, łatwo wychwycić powtarzalne elementy stylu – oversizowe marynarki, sneakersy, spodnie z szerokimi nogawkami, kolczyki koła oraz czapki z daszkiem, które są absolutnym must have. Trend clean girl to w dużej mierze elementy garderoby, ale także charakterystyczny makijaż. 

Makijaż w stylu “clean girl”

Makijaż, który powiązany jest z trendem clean girl to dobrze znany „make up no make up” w nieco odświeżonym wydaniu. Tutaj kluczem jest dobrze wypielęgnowana skóra, bo w tej modzie nie ma miejsca na ciężkie podkłady. Makijaż clean girl to delikatnie rozświetlenie, podkreślone oko i apetyczne usta. Jak uzyskać taki look? W Twojej kosmetyczce powinien pojawić się tonujący krem BB w naturalnym odcieniu, korektor, który pomoże ukryć sińce pod oczami i rozświetlacz. Nie zapomnij także o zalotce, która podkręci rzęsy i bezbarwnym błyszczyku do ust.  

 

Przemyślana pielęgnacja – wakacyjny must have 

Niezmiennie od tego czy chcesz podążać za nowymi trendami, czy wolisz zostać przy swoich beauty rytuałach – zadbana cera zawsze jest mile widziana. W obu przypadkach warto sięgnąć po multifunkcyjne kosmetyki – Antyoksydacyjny krem nawilżający, który idealnie sprawdzi się jako baza pod delikatny krem BB oraz pod krem z SPFem, a także na noc. Produkt nie ma tendencji do wyświecania się, dzięki czemu może być stosowany także przez mężczyzn. Rewelacyjnie sprawdzi się również jako pierwszy i ostatni etap makijażu. 

Drugą propozycją jest krem pod oczy, który dzięki zawartości sproszkowanej miki, delikatnie odbija światło i może pełnić rolę rozświetlacza. To must have dla osób, które cenią sobie naturalny efekt glow i kosmetyki, które sprawdzą się w wielu sytuacjach.  

 

Już wkrótce na naszym Instagramie skorzystamy z wiedzy zaprzyjaźnionych makijażystek, które podzielą się z nami swoimi sprawdzonymi poradami na make up w stylu clean girl. Zaobserwuj nasze social media i skorzystaj z propozycji beauty porad z pierwszej ręki. 

 

Oblicza kobiecości #17 – Joanna Saniewska

Cykl “oblicza kobiecości” to inspirujące wywiady z kobietami, które znalazły odwagę, by pójść za swoimi marzeniami i zrealizować swoje plany zawodowe. W dzisiejszej odsłonie gościmy Joannę Saniewską – właścicielkę marki Jo. S – Her Majesty Independency. 

 

Skąd pomysł na założenie własnej marki? Jaka historia się za tym kryje? 

Powinno się zaczynać od siedmiu gór i siedmiu mórz,  a tak naprawdę zaczęło się od pełnej nazwy marki „Her Majesty Independency”. Jest ponoć za długa, więc zostało Jo.S, chociaż „Her Majesty Independency” nadal się przewija i na pewno jest częścią marki, choć nie tak widoczną.

W tym haśle, które zostało solidnym fundamentem, kryje się cała historia walki o niezależność: w pracy, w pasjach, w życiu codziennym, w stylu. To takie słowo klucz – banalne, ale nadal silne i potrzebne. Ta marka to mój własny prezent dla siebie samej na 40 urodziny, poklepanie się po plecach i uwierzenie, że sama też dam sobie radę, po mojemu, pod prąd. 

 

2. Dlaczego właśnie kimona?

Tu znowu niezależność, widziana szerzej, jako umiejętność pójścia pod prąd. Zaczęło się 10 lat temu, gdy występując publicznie i prowadząc duże warsztaty, nigdy nie wiedziałam, jak się ubrać. Nie lubię marynarek – krępują moją dość ekspresyjną naturę. Koszul nie lubię prasować. W t-shircie trochę nie wypada, a trochę ukradł mi to Steve Jobs. 

Kiedyś przyjaciółka pożyczyła mi Haori, które przywiozła z Japonii i przepadłam. Rękawy sode (japoński krój rękawów z rozcięciem, stały element moich kimon) mnie w sobie rozkochały. Są nonszalanckie, eleganckie i świetnie „zarządzają uwagą” tłumu. 

Tak się zaczęło moje poszukiwanie kimon. A teraz do tego dopisać trzeba, że podobnie jak Japończycy, w swej naturze jestem potwornie wymagająca co do tego czym się otaczam. Poszukuję kontrolowanego perfekcjonizmu. Po moich odwiedzinach w Japonii okazało się, że kultura porządku i równowagi jest mi bliska do tego stopnia, że chcę wiedzieć i doświadczać więcej. Będąc w Kioto wyprosiłam rodzinę, żeby pozwolili mi jeden dzień spędzić w szwalni i zobaczyć proces tworzenia haori. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że sama będę chciała zaczerpnąć z tego nurtu i stworzyć bardziej nowoczesne oblicze kimona oswajając je na Polskim rynku. Po prostu byłam ciekawa. Ta ciekawość też ma swoje wyjaśnienie: moja mama była całe życie krawcową z własnym, małym zakładem krawieckim w moim pokoju. Naprawdę wyrosłam wśród nitek i wykrojów. Dało mi to dużo wiedzy na temat szwów, nici, tkanin i wykrojów, chociaż szycia nie nauczyło w ogóle. 

 

3. Jak wyglądał proces zakładania własnej marki? Czy miałaś wcześniej styczność z krawiectwem?

 

Jak wspomniałam, mam krawiectwo we krwi: moja mama, przed nią jej mama, moja babcia. Chyba pierwiastek kreatywności przeskoczył także na mnie. Pamiętam, jak mama szyła suknie dla paryskiej projektantki, w czasach kiedy tkanin nie było, a z zagranicą prowadzić interesów nie można było. Jeździłyśmy do jednego z warszawskich hoteli, zostawiać modele i odbierać nowe tkaniny. Potem te suknie były częścią pokazów mody. Mama jest dla mnie wyrocznią i najważniejszą osobą w zakresie krawiectwa. To z nią wybierałam szwalnie i oglądałam ich pracę. Nie było łatwo znaleźć taką, która przeszłaby nasze sito, ale się udało. Pracuję z cudowną, małą i rodzinną szwalnią – tu lokalnie, w Warszawie. Oni przeżywają sukces marki tak samo jak ja i jestem im za to zaangażowanie absolutnie wdzięczna. 

A zakładanie marki? No cóż… od 20 lat zajmuję się marketingiem, tworzeniem procesów i obsługą klienta w dużych korporacjach. Plan na siebie, kim marka ma być był prosty: MUSI BYĆ SZCZERZE I PRAWDZIWIE. Więc odrzuciłam strategie, które sama tyle lat doradzałam, odłożyłam na półkę „dos and don’ts” i pozwoliłam sobie i marce powstawać samoistnie w oparciu o perfekcjonizm i szczerość.

 

 

4. Kim jest „agent tkanin”? Jak wygląda współpraca z takimi osobami?

A to trochę sprzedawanie mojego „know how”, ale dla Was zrobię wyjątek. Już jako dziecko dowiedziałam się od mamy, że poza sklepami i hurtowniami tkanin są producenci oraz agenci tkanin. 

Moja marka ma wpisane w DNA takie moje małe „zero waste” – tworzę wyłącznie z tkanin już dostępnych od ręki i nie tworzę dodatkowych materiałów. Na świecie jest masa dóbr – nie ma potrzeby tworzyć kolejnych. Skoro więc tworzę ubrania, niech one powstają z tkanin, które już są na rynku. A jest ich cała masa! Czasem mi smutno, gdy jako konsument patrząc po polskich markach, często widzę te same materiały, tylko w różnych formach. Dlatego szukam dalej, poza Polską. I tu docieramy do agentów tkanin. To tacy brokerzy, trochę jak agenci nieruchomości: musisz wiedzieć, który agent ma najlepsze oferty z interesujących cię fabryk i od producentów. 

Postawiłam sobie za cel korzystać głównie z tkanin dużych domów mody: było Chanel, Balmain, Missonni, Cavalli, często jest Stella McCartney; oraz głównie z tkanin z naturalnym lub sztucznym (nie mylić z syntetycznym) składem (jedwab, wiskoza, cupro). Także moi agenci działają wokoło producentów fabryk dla tych firm. 

Jak to wygląda w praktyce? To trochę jak licytacja, trochę jak „kto pierwszy, ten lepszy”, a trochę to gra w zaufanie, bo często kupuję tkaninę w oparciu o zdjęcia lub filmy i rozmowę z agentką, która mówi: bierz, jest świetne! Oczywiście agent musi wiedzieć, co szyjesz i czego szukasz. Mamie dziękuję za talent do tkanin: rozumienie faktur i składów.  

 I tak, jestem okropnie małym graczem dla takich agentów, ale mam szczęście do zjednywania sobie ludzi 😊

 

5. Jakie emocje towarzyszą otwieraniu przesyłek z tkaninami, które wcześniej widziałaś tylko online?

 

Pamiętasz jak 24 grudnia siedziałaś jako dziecko czekając na pierwszą gwiazdkę? Tak samo ja czekam na kuriera z tkaninami. Na początku zamawiałam co miesiąc, bo po prostu nie miałam jak finansować większych zakupów. Teraz robię to rzadziej. Jak przyjechała pierwsza paleta tkanin to się za głowę złapałam: gdzie ja to wcisnę? (firmę prowadzę w mieszkaniu). Radocha jest ogromna, ale też wielki stres: czy kliknie, czy złapię tkaninę i będę wiedziała co to będzie? Jak kupuję tkaniny często nie wiem co finalnie z nich będzie, pozwalam sobie na te decyzje dopiero, jak poczuję fakturę materiału. 

 

6. Skąd czerpiesz inspiracje projektując kimona i tworząc własną markę?

Banalnie: z życia. Jak wspominałam, ta marka nie ma strategii (może dlatego, że nie powstała ona z potrzeby biznesowej, a potrzeby serca i nie wymagam od niej osiągnięć biznesowych, a jedynie możliwości kreatywnego spełnienia się), ona żyje, tak samo wzory i inspiracje są z życia. Wełniane kimono z kapturem było odpowiedzią na moją miłość do chodzenia jesienią w bluzach, a chciałam w kimonach. To proszę: kimono miękkie jak bluza i z kapturem. Ten model wróci na pewno. Zmiany w wiązaniach, długościach, łączeniach tkanin: to wszystko jest trochę ukłonem do tradycji japońskiej, a trochę odpowiedzią na moje potrzeby i wyobrażenie o nowoczesnej, miejskiej modzie. 

 

7. Co myślisz o polskiej branży modowej? Jakie masz zdanie o sieciówkach? Jesteś osobą, która w tym kontekście jest zaangażowana i wyraża swoje zdanie?

Zauważyłam ciekawą rzecz: od kiedy zajęłam się swoimi kimonami zdecydowanie mniej wydaję na zakupy, a był moment, kiedy śmiało nazwałabym się zakupoholikiem. Nauka kultury japońskiej nauczyła mnie też większego szacunku dla przestrzeni, więc kupuję mniej. Za to w większości są to polskie marki. Tak naprawdę 95% zakupów to właśnie rodzime brandy i nawet w sesjach bardzo często wykorzystuję swoje prywatne rzeczy i z przyjemnością oznaczam te marki, bo uważam, że powinniśmy się wspierać. 

Natomiast zdaję sobie sprawę, że mój gust i styl jest daleki od tego, co w polsce przyjmuje się aktualnie za modne, więc wiele z tego co teraz jest oferowane nie trafia do mnie, jako konsumenta. Zresztą widać to na moich sesjach: nie robię ustępstw i pozostaje wierna swojemu trochę nonszalanckiemu, miejskiemu, dość mocnemu stylowi. Szpilki zawsze ustąpią miejsca trampkom i martensom. Zawsze. 

8. Co sądzi o stylu z polskich ulic? Czy Polki mają dobry styl?

Moje zdanie chyba nie ma znaczenia, nie jestem znawcą. Chodzę po tych ulicach na równych prawach z innymi Polkami, ale skoro pytasz… Polki chcą mieć dobry styl i lubią być modne. Częściej pójdziemy za trendem niż pozostaniemy wierne klasyce. Czasem myślę, że za szybko konsumujemy trendy, nie zdążymy się nimi nacieszyć. Mam dużo szczęścia, bo moje klientki wierzą w ponadczasowość formy. W końcu kimono przetrwało ponad 600 lat w prawie niezmienionej formie, więc pewnie jeszcze trochę się na fali utrzyma.

Tu ciekawa dygresja: zobacz, jak zmieniła się moda (stroje oficjalne) w Europie, a jak zmieniło się kimono (uznawane za główny strój oficjalny) od 600 lat. W Europie ubranie ma komplementować i podkreślać walory osoby która je nosi, a w Japonii ubranie nie podkreśla walorów – ubranie jest formą sztuki. Dlatego u nas krój się non stop zmienia, a w japońskiej kulturze kimon zmieniają się tkaniny i nadruki, forma pozostaje, jako idealny nośnik dla sztuki. 

 

9. Skąd pomysł na dodawanie żurawi do przesyłek?

„I will write peace on your wings and you will fly all over the world” – to słowa Sadako Sasaki, która stała się symbolem nadziei dla większości Japończyków.

W Hiroszimie, zaraz przy miejscu, gdzie uderzyła bomba zrobiono plac i postawiono pomnik pewnej dziewczynce. Gdy przyjechaliśmy do miasta, akurat na placu stało kilka klas szkół średnich i śpiewali jednym głosem, wszyscy z ogromnym zaangażowaniem piosenkę pełną nadziei i siły. Kompletnie nie rozumiałam, co się dzieje, ale zaczarował mnie ten widok. Po krótkiej rozmowie z jednym z nauczycieli dowiedziałam się o historii Sadako Sasaki, która w wyniku choroby popromiennej, jako nastolatka trafiła do szpitala z nowotworem kości. Była lekkoatletką i bardzo liczyła na starty w olimpiadach, ale w szpitalu nie pozostawili jej nadziei szacując, że pożyje kilka miesięcy. Jedna z pielęgniarek opowiedziała Sadako legendę o żurawiach z papieru, której punktem zwrotnym jest złożenie 1000 i możliwość spełnienia za to jednego życzenia. Życzeniem Sadako był pokój na ziemi, żeby już nikt (ona również) nie cierpieli przez zbrodnie wojenne. Sadako zaczęła składać żurawie ze wszystkiego, nawet z etykiet. Niestety, nie dożyła złożenia 700 żurawia. Za to jej klasa i przyjaciele postanowili kontynuować i zbudować jej pomnik. Teraz, na Placu Pokoju, stoi pomnik dziewczynki z wyciągniętymi rękoma, na których stoi papierowy żuraw, a dookoła rozmieszczone są dziesiątki szklanych gablot, każda z milionami żurawi. Kilka z tych zrobionych przez Sadako zostało rozesłanych po świecie, np. na miejsce tragedii World Trade Centre w NY. 

Historię poznałam siedząc pod pomnikiem i patrząc na zniszczony wybuchem bomby budynek i przejęła mnie, nawet nie tyle swoim smutkiem, co pełnym nadziei i determinacji spojrzeniem w przyszłość. Nadzieja poparta determinacją to działanie i świadomość, że zmiana jest w naszym zasięgu. 

Tym są żurawie i tym jest zawieszka do moich kimon: lustrem tej nadziei i determinacji. 

 

Dodam też, że jest też okrutnie ciężką pracą mojego męża, który nad jednym żurawiem spędza 7 minut a robi ich miesięcznie kilka setek.

 

10. Czy w swoich modowych wyborach jesteś minimalistką? Jak wygląda Twoja szafa?

W wieku 40 lat zaczęłam być spójna i przestałam próbować udowadniać sobie, że mogę być kobieca i zwiewna, i że strój wykreuje mnie na kogoś, kim nie jestem. Moja szafa jest w końcu moja, a nie marek modowych i trendów. Jest tam w miarę spójna tonacja i ciuchy, w których chodzę, a jak kupuję coś nowego to dwie rzeczy muszą znaleźć nowy dom. Myślę, że w końcu mam szafę, w której czuję się w domu, jeśli wiesz o co chodzi. Jest tam dużo kimon, nie tylko moich, dużo bluz i zwykłych koszulek. A reszta to zabawa dodatkami.

 

11. Twój sposób na złapanie oddechu po długim dniu?

A są inne dni, niż długie? Poza kimonami wykonuję pracę zawodową, jako szef marketingu w dużej firmie, a ponad to jestem pochłonięta przez wspinanie, które jest właśnie tym, co „wietrzy mi głowę”. To ciężka praca, bo około 10h treningów tygodniowo plus wyjazdy w skały w prawie każdy weekend i dłuższe wypady na wspinanie w świat. 

Mam świetny dom: męża i 15 latkę, którzy są idealnym towarzystwem do wszelkich głupot, mam motocykl, na którym uwielbiam jeździć i mam swoje książki, setki książek no i 2 psy. Także zdecydowanie mam co robić, a oddech łapię jak śpię.

12. Kosmetyczna porada, której udzieliłabyś samej sobie sprzed 10 lat?

Nie kupuj tych strasznie drogich kosmetyków pielęgnacyjnych (nie wymienię marki). Teraz jak znam się na składach, to śmieję się z własnej naiwności. Tej porady teraz udzielam mojej córce. Tak naprawdę to porada: CZYTAJ. Czytaj skład, nie opis. Ucz się o tym, co nakładasz na twarz, na ciało. Nie wierz w marketing.

 

13. Kosmetyczny must have lub ostatnie odkrycie?

Must have: hydrolat i kremy z filtrem. Mimo ciemnej karnacji źle reaguję na słońce. 

Hydrolat zawsze mam w kosmetyczce. Akurat jeśli chodzi o kosmetyki, nie idę za trendami. Jestem wierna temu, w co wierzę, że działa i daje temu czas, żeby działało. Nie testuję nowości. Mam skórę mieszaną i jestem po 40. Czas na testowanie minął. Teraz podtrzymuję to, co wypracowałam 10 lat temu. Chociaż dałam się Wam namówić na nowość w moim zestawie kosmetyków i to zostanie: masło oczyszczające. Już za skład dostało solidne 5, chociaż ja się boję tłustych konsystencji, ale tu była miła niespodsprawdzonymzianka – moja cera bardzo polubiła to wrażenie miękkiej skóry po użyciu. 

 

14. Skąd czerpiesz wiedzę o pielęgnacji? Jesteś wierna sprawdzonym kosmetykom? 

Co do wierności to już mówiłam: jestem z tych totalnie wiernych, bo wierzę, że potrzeba czasu i wiem, że to co wypracowałam te 10 lat temu daje efekty teraz, więc nie mogę zarzucić tej pracy. A wiedza? Czytam, głównie etykiety. Czytam składy i staram się zrozumieć, który składnik mi służy, a od czego powinnam się trzymać z dala.

15. Twoje największe marzenie?

Nie stracić tego, co mam.

 

fot. Michał Orliński

Stężenia składników w kosmetykach – czy warto zwracać na nie uwagę?

Świadomość klientów w zakresie składów kosmetyków stale rośnie. Bardzo nas to cieszy, bo wywiera to swego rodzaju presję na producentach. Poczucie, że konsumenci patrzą na ręce, sprawia, że na rynku jest coraz mniej przestrzeni na kosmetyki słabej jakości. 

Z drugiej strony, kto z nas ma czas, żeby godzinami studiować składy i porównywać ze sobą produkty. Dodatkowo ograniczona wiedza o surowcach i brak kierunkowego wykształcenia sprawiają, że w ostatecznym rozrachunku musimy w pewnym stopniu zaufać producentowi. 

Mimo to, jak bumerang wracają do nas pytania odnośnie dokładnych stężeń konkretnych składników w kosmetykach. Brak informacji na ten temat na opakowaniu nie jest próbą jej zatajenia. Czas powiedzieć to głośno – stężenie podane na opakowaniu w żadnym stopniu nie odzwierciedla intensywności działania produktu. Dużo zależy od użytej technologii i składników pomocniczych. Jedną z naszych flagowych wartości jest transparentność, dlaczego w takim razie zdecydowaliśmy nie podawać informacji o stężeniach?

 

1. Więcej nie znaczy lepiej. W świecie kosmetycznym regularnie pojawiają się mody na konkretne składniki. Klientki w poszukiwaniu „must have sezonu” przeszukują drogerie, a część z nich wierzy, że im wyższe stężenie, tym lepszy efekt. To prosta droga do podrażnień, uczuleń i innych problemów skórnych. Przykładem może być niacynamid, który swoje maksymalne działanie osiąga w stężeniu 4%. Mimo to na sklepowych półkach można znaleźć kosmetyki ze składnikiem o stężeniu 10%. Stężenie retinolu dla osoby zaczynającej przygodę z tym składnikiem, powinno oscylować w granicach 0,25%. Wydaje się mało, prawda? Jednak retinol jest na tyle intensywnym składnikiem, że już w tej ilości może wywołać skuteczny efekt, a co wrażliwsze skóry mogą doświadczyć podrażnienia.

 

  1. Przemyślana technologia to klucz do sukcesu. Samo stężenie nie odzwierciedla realnego działania produktu. Wielokrotnie niższe stężenie z przemyślaną technologią, która wspiera przenikanie, będzie działać intensywniej. To kolejny argument, żeby zaufać producentowi i doświadczeniu pracowników laboratorium, którzy miesiącami pracują nad docelową formułą. 

 

  1. Skład produktu > stężenie. Warto pamiętać, że substancje inne, niż składnik aktywny np. substancje tłuszczowe w kosmetyku z kwasem, będą ograniczać jego aktywność. Co to oznacza w praktyce? Składnik z dużym stężeniem może się słabo wchłaniać, więc nie należy oczekiwać spektakularnego efektu. 

 

  1. Synergia działania. Nawiązując ponownie do technologii kosmetyku, warto pamiętać, że niektóre składniki lepiej działają w kooperatywie niż solo np. witamina C + krem z filtrem. Takich przykładów jest wiele – warto zaufać producentowi i  laboratorium, w którym dany kosmetyk powstaje. Także w naszym zespole pracuje wielu specjalistów, aby stworzyć jak najlepszy produkt. Ich działania są następnie potwierdzone badaniami.

 

Podsumowując, zwracanie uwagi na składy kosmetyków to dobry trend, a rosnąca świadomość konsumencka wpływa na wyższe wymagania odnośnie jakości. To kierunek, który może zaprowadzić całą branżę w lepsze miejsce. Mimo to, brak specjalistycznej wiedzy i wypatrywanie informacji o stężeniach może być zgubne. Brak szczegółowych informacji to nie zła wola producenta. To tajemnica receptury, a konkretne stężenia składników są poparte badaniami naukowymi i konsultowane z wieloma specjalistami. Jak zatem sprawdzić wysokość stężenia i jego skuteczność? Najlepiej w praktyce – efekty działania kosmetyków mówią same za siebie.

 

Jak dbać o ciało? Porady na 8 najczęstszych problemów skórnych.

O pielęgnacji skóry twarzy powstało już wiele artykułów. Większość z nas ma świadomość, w jakie kosmetyki warto zainwestować i jakich składników szukać. Jak wygląda temat pielęgnacji skóry ciała?

Skóra na ciele, tak samo jak na twarzy, może mieć problemy. Co więcej, tak samo jak twarz – starzeje się.

Jak powinna wyglądać prawidłowa pielęgnacja skóry ciała?

  1. Delikatne mycie. Warto zrezygnować ze standardowej formy – mydła. Znacznie lepiej sprawdzą się olejki i emulsje myjące. Są one delikatniejsze dla skóry, nie powodują wysuszenia.
  2. Pielęgnacja ukierunkowana na potrzeby. Określ, jakie są indywidualne potrzeby i wymagania skóry Twojego ciała i dopasuj do nich odpowiednie składniki aktywne. Jak to zrobić, podpowiadamy w dalszej części artykułu. 
  3. Peeling. Raz na jakiś czas złuszczaj martwą warstwę naskórka, aby balsamy do ciała skuteczniej wnikały w skórę.
    balsam do ciała

Problemy skórne nie dotyczą tylko twarzy. W przypadku niedoskonałości czy wysypki, szybko szukamy rozwiązań, które pomogą ukoić skórę. A jakie są najczęstsze potrzeby skóry na ciele

  1. Przesuszenie. Z pewnością zauważyłaś ten problem, szczególnie w okolicy łydek. Skóra bywa sucha, łuszczy się, naskórek czasem wygląda na biały – to oznaka mocnego przesuszenia. To początek dalszych trudności. Skóra sucha jest bardziej skłonna do podrażnień, a suchy naskórek ma większą przepuszczalność, co w konsekwencji może powodować wnikanie niepożądanych substancji w głąb skóry. Aby uszczelnić barierę skórną, a jednocześnie pozbyć się nieprzyjemnego uczucia ściągnięcia, warto sięgnąć po nasz balsam. Obecne są w nim różnorodne składniki, które są odpowiedzią na powyższe problemy skórne. Co kryje się za składem balsamu

Gliceryna, skwalan (naturalny składnik ochronnego sebum), triglicerydy, betaina, oleje, woski i masła: kameliowe, tucuma, wosk ze skórki borówki, olej meadowfoam, olej z nasion słonecznika oraz różnego rodzaju fermenty pożytecznych bakterii, jako wsparcie mikrobiomu skóry – ferment Bacillus. Wielokierunkowe działanie różnorodnych składników zapewnia nawilżenie na dłużej.

 2.   Podrażnienie – skóra sucha jest skłonna do podrażnień, bo utraciła swoją barierę ochronną. Oprócz składników nawilżających i natłuszczających, rewelacyjnie sprawdzi się tutaj zawarty w balsamie pantenol i alantoina – naturalne składniki kojące i uspokajające skórę, które działają przeciwzapalnie.

 3. Świąd – występujący często przy skórze atopowej, alergicznej, ale również mocno przesuszonej. Przeciwświądowo, poza składnikami nawilżającymi, zadziała pantenol i alantoina. Prawidłowe i kompleksowe zadbanie o pielęgnację skóry, znacznie przyczyni się do zniwelowania nieprzyjemnego uczucia.

4. Oparzenia po opalaniu. Słońce bywa zdradliwe. Wystarczy nieświadome wystawienie się na promieniowanie UV, co skutkuje powstaniem rumienia po ekspozycji oraz nieprzyjemnym uczuciem gorąca, podrażnienia i tkliwości. Odpowiednia reakcja na oparzenie jest w tym przypadku kluczowa. Należy postawić na pielęgnację regenerującą, która schłodzi, ukoi i przyspieszy proces gojenia skóry – w tym pomoże panthenol, alantoina oraz ferment Lactobacillus – dobroczynnych bakterii kwasu mlekowego, dzięki czemu kompleksowa pielęgnacja zadziała skuteczniej niż tradycyjne metody.

5. Podrażnienie po goleniu to częsty problem, który doskwiera nam szczególnie latem, gdy chcemy cieszyć się czasem na plaży, a na ciele pojawiają się podrażnienia i zaczerwienienia. Odpowiednia pielęgnacja jest w stanie zdziałać cuda. Przeciwzapalne i kojące składniki balsamu, takie jak betaina, sproszkowane liście Matchy czy ekstrakt z czarnego świerku, przyspieszają regenerację naskórka, zmniejszają podrażnienie i zaczerwienienie. 

6. Przebarwienia – to problem, który dotyczy nie tylko twarzy. Przebarwienia na dłoniach czy przedramionach powodują, że skóra wygląda na starszą. W multifunkcyjnym balsamie znajdziesz również składniki zapobiegające procesowi fotostarzenia – np. ekstrakt z czarnego świerku.

7. Szorstkość skóry. Jeśli chcesz, aby skóra była przyjemna w dotyku, musisz pamiętać o tym, że miękkość zapewni przede wszystkim odpowiednie nawilżenie. Codzienne stosowanie naszego balsamu sprawi, że bioaktywny analog ceramidów z oleju meadowfoam zadba o miękkość i jędrność skóry

8. Starzenie – skóra sucha ma tendencję do szybszego starzenia się. W tym przypadku kluczowa jest regularna, staranna pielęgnacja. Nie zapominaj o nawadnianiu organizmu i spożywaniu antyoksydantów w postaci owoców i warzyw.

Skład balsamu zaprojektowaliśmy specjalnie tak, aby był uniwersalny – do każdego problemu skórnego, ale także do codziennej pielęgnacji. Sprawdzi się na wakacjach nad morzem, ale także po goleniu. Balsam jest odpowiedzią na różne potrzeby skóry, a dodatkowo jest bardzo przyjemny w użytkowaniu i nie pozostawia uczucia tłustości na skórze. Dzięki temu zyskujesz nie tylko odżywienie, ale również komfort w codziennym użytkowaniu.

 

Przebarwienia skóry – jak się ich pozbyć?

Przebarwienia to problem, który dotyczy większości z nas. Wygląd skóry z przebarwieniami kojarzy się głównie z procesem starzenia, dlatego nie są one przez nas pożądane i staramy się je za wszelką cenę wyeliminować. Wielokrotnie podejmowane działania są nieprawidłowe, co powoduje odwrotny efekt – pogorszenie stanu skóry. Aby skutecznie walczyć z przebarwieniami, należy wiedzieć jak i dlaczego powstają.


Jakie rodzaje przebarwień możemy wyróżnić?

Przebarwienia możemy podzielić ze względu na głębokość – tutaj wyróżniamy przebarwienia naskórkowe (płytkie), skórno-naskórkowe (mieszane) oraz skórne (najgłębsze i najtrudniejsze do zniwelowania).

Możemy podzielić je również ze względu na rodzaj:

1. Piegi – płytkie przebarwienia naskórkowe, łatwe do zniwelowania. 

2. Melasma (ostuda) – głębokie przebarwienia, których zniwelowanie wymaga dużo czasu i cierpliwości, występują symetrycznie na twarzy.

3. Plamy soczewicowate (starcze)– ciemne plamy na skórze o charakterze głębokim.

4. Przebarwienia pozapalne – przebarwienia, w których oprócz pigmentu, mamy również siatkę naczyń włosowatych, która pozostała po zmianie zapalnej.

 

Dlaczego powstają przebarwienia?Przyczyn powstawania przebarwień może być bardzo wiele. Co więcej – może nawet występować kilka przyczyn na raz. Wśród najczęstszych powodów możemy wymienić:


– nadmierną ekspozycję na promieniowanie UV, brak fotoprotekcji
– problemy hormonalne, zażywanie antykoncepcji hormonalnej, ciąża, menopauza
– zażywanie leków i ziół fotouczulających
– używanie kosmetyków uwrażliwiających na promieniowanie UV
– choroby wątroby
– choroby tarczycy
-choroby nadnerczy
– uszkodzenia skóry
– stany zapalne
– przegrzanie skóry w danym miejscu (często występują w wyniku noszenia okularów z metalowymi oprawkami w upały)
-stres

Aby pozbyć się przebarwień, najlepiej jest działać wielokierunkowo.
Przede wszystkim należy pamiętać o ochronie przeciwsłonecznej. Krem z filtrem to najlepszy przyjaciel skóry. Oprócz potwierdzonego działania przeciwstarzeniowego, zapobiega powstawaniu nowych przebarwień oraz ciemnieniu tych istniejących. Oprócz stosowania kremów z spf, warto unikać kontaktu skóry twarzy ze słońcem. Nie tylko dla wyglądu, ale przede wszystkim dla zdrowia, warto wybrać miejsca zacienione, nosić nakrycia głowy i okulary przeciwsłoneczne.


Po drugie – pielęgnacyjny minimalizm to droga do sukcesu. 

Masz wiele kosmetyków na przebarwienia i żaden z nich nie jest zadowalający?
Przebarwienia nie lubią podrażniania i nadmiernej stymulacji. Zamiast atakować przebarwienia w każdym kroku pielęgnacyjnym, skup się na jednym, maksymalnie dwóch kosmetykach, które mają działać na przebarwienia. W pozostałej pielęgnacji postaw na nawilżanie i regenerację.

Zadbaj o podaż antyoksydantów. Zarówno w codziennej pielęgnacji, jak i codziennej diecie, wpływ antyoksydantów na stan skóry i zdrowie organizmu jest nieoceniony. W kwestii przebarwień, zapobiegają one procesom utleniania, co przyczynia się do poprawy wyglądu skóry.

Działaj różnorodnie. Składniki niwelujące przebarwienia mają różne mechanizmy działania. Możemy podzielić je na te, które:
– złuszczają – np. kwasy, retinoidy
– hamują aktywność tyrozynazy – enzymu uczestniczącego w produkcji pigmentu skórnego; zmniejszają ilość produkowanego pigmentu – np. kwas azelainowy, hydrochinon, arbutyna, lukrecja, kwas kojowy, witamina C
– zmieniają rozmieszczenie pigmentu – retinoidy
– hamują transport pigmentu do komórek skóry- retinoidy, Niacynamid

Warto dobrać składniki tak, aby wykorzystać więcej niż jeden mechanizm. Na przykład decydując się na witaminę C rano (hamowanie enzymu) i Niacynamid wieczorem (hamowanie transportu) lub Niacynamid rano i kwasy wieczorem (hamowanie i złuszczanie).

Aby ograniczyć ryzyko podrażnień do minimum, warto używać kosmetyków, które zawierają w składzie więcej niż jeden składnik działający na przebarwienia. Dzięki temu skóra nie będzie przebodźcowana czy podrażniona. Zyskasz także w ten sposób dodatkowy czas na regenerację.

Wychodząc naprzeciw potrzebom skóry z przebarwieniami, możemy polecić nasze multifunkcyjne serum. Kosmetyk zawiera aż 3 składniki, które działają na przebarwienia – witamina C, w najlepszej formie tetraizopalmitynianu askorbylu, Niacynamid i ekstrakt z kanadyjskiej sosny białej, który hamuje wytwarzanie pigmentu. Zawarte dodatkowo składniki kojące i regenerujące przyspieszają  proces odbudowy skóry i zapobiegają podrażnieniom. Serum stosuj rano lub wieczorem, na zmianę z regenerującymi kosmetykami np. Antyoksydacyjnym kremem nawilżającym.

Podsumowując – kluczem jest cierpliwość. Walka z przebarwieniami to maraton, a nie sprint. Wybraną pielęgnację stosuj konsekwentnie, nie zmieniaj produktów co chwilę, a Twoja skóra odwdzięczy się promiennym wyglądem.

 

Oblicza kobiecości #16 – Ewelina, właścicielka Laboratorium Dobrego Nastroju

„Gdyby tak rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady?”. Słyszeliśmy to zdanie nie raz. Dzisiaj w naszym cyklu „Oblicza kobiecości” gościmy Ewelinę która pożegnała się z bezpiecznym etatem w męskiej branży i poszła za głosem serca. Tak powstała marka Laboratorium Dobrego Nastroju – resztę, w inspirującej rozmowie, dopowie sama.

 

Od tramwajów i 200 śrub do świeczek… Twoja historia jest bardzo nieoczywista – jak wcześniej wyglądało Twoje życie i skąd pomysł na taki biznes?

Zawsze myślałam, że pójdę dość utartą, tradycyjną ścieżką – porządne studia, a potem praca na etacie. Przez kilka lat pracowałam w dużej firmie kolejowej, gdzie zarządzałam około setką osób. Jak można się domyślić, w pracy przebywałam głównie wśród mężczyzn, a moje zadania były bardzo praktyczne. Zresztą zawsze myślałam, że taka właśnie jestem, czyli konkretna i rzeczowa, a nie kreatywna. Potem okazało się, że jednak jest inaczej, a kreatywność, choć przez tyle lat tłumiona, ujrzała światło dzienne. Zdecydowałam, że chcę iść za tym, co dla mnie najważniejsze, a są to relacje, ludzie i tworzenie rzeczy związanych z codziennym, dobrym życiem. I tak pojawiło się Laboratorium.

 

 Funkcjonowałaś wcześniej w „męskim świecie” – czego Cię to nauczyło, a co musiałaś odkryć na nowo?

Kilka lat w „męskim świecie” nauczyło mnie bardzo wiele np. organizacji, jasnego wyznaczania celu, podejmowania decyzji, pracy w Excelu i przeklinania 😉 Jestem naprawdę wdzięczna za to doświadczenie. Czułam jednak, że brakuje mi kobiecej energii, szukałam balansu. Musiałam na nowo nauczyć się słuchać intuicji i zaufać sercu, a nie tylko liczbom i tabelkom.

 

Co było dla Ciebie największym wyzwaniem w momencie zmiany? Co z perspektywy czasu chciałabyś usłyszeć od samej siebie?

Najtrudniejsze było zaufanie sobie, dopuszczenie do głosu intuicji, odkrywanie siebie i dokonanie takich wyborów, które były kompletnie sprzeczne ze „zdroworozsądkowym” podejściem, jakie wyznawałam do tamtej pory. Chciałabym wtedy usłyszeć, żeby się nie bać i żeby szybciej działać. Zanim odeszłam z pracy byłam wykończona i dostawałam mnóstwo sygnałów w głowie i w ciele, które powinnam wcześniej uszanować i zadbać o zdrowie psychiczne oraz fizyczne. 

 

Jak zaczęłaś szukać swojej drogi? Skąd pomysł na „pachnący” biznes?

Po wielu sygnałach, w końcu przyznałam się przed samą sobą, że muszę przewartościować swoje życie. Chodziły mi po głowie słowa nastrój, atmosfera, empatia, natura – wokół nich chciałam budować swoją nową ścieżkę. Miałam wiele pomysłów, a ten na Laboratorium wyklarował się, gdy połączyłam olejki eteryczne, naturę, ekologię oraz dobry nastrój.

 

Co dało Ci siłę w procesie zmiany? Gdzie szukałaś spokoju, gdy pojawiały się wątpliwości?

Na pewno wsparcie mojego partnera, który w chwilach zwątpienia powtarzał, że się uda. Poza tym, dużą motywacją była chęć oderwania się od męskiego technicznego świata, do którego nie chciałam już wracać. 

Spokój dawało mi samo działanie np. proces wylewania świec, a także joga, medytacja i praktyka uważności. Poza tym, dużą rolę odgrywały spotkania z kobietami, które robią podobne rzeczy i zmagają się z analogicznymi problemami. 

 

Gdzie widzisz siebie za 5 lat? Planujesz następne rewolucje?

Staram się mieć otwartą głowę na wszystkie pomysły i zmiany, chcę być elastyczna i odnajdywać się w tym, co przynosi życie. Nie myślę za wiele o tym, co będzie za kilka lat.

Co Cię twórczo inspiruje? Co napędza Cię do działania?

Inspirują mnie kobiety, które poznaję i które podążają za swoimi wartościami, a także zadowoleni i świadomi klienci.

Poza tym ogromną inspiracją jest dla mnie natura i dopasowywanie się do jej cyklu – zimą to zakładanie ciepłych skarpet i świeca, a latem rześkie mgiełki rozpylane na skórę. 

 

Jak wsłuchać się w siebie? Jak dopuścić swoje marzenia do głosu? Masz na to swoją metodę? 

Odważyć się, nie analizować zbyt dużo, ufać swojemu ciału i wewnętrznym sygnałom, otworzyć się na intuicję.

 

Twój pielęgnacyjny must have? Co obowiązkowo musi znaleźć się w Twojej kosmetyczce?

Zdecydowania dobre wielofunkcyjne mydło oraz moje ulubione Hydrofilne masło z Polemiki do demakijażu.

 

Wolisz testować czy jesteś wierna raz sprawdzonym kosmetykom? Jest Ci bliskie pojęcie kosmetycznego minimalizmu?

Jestem raczej minimalistką i wolę mniej uniwersalnych produktów, nie mam osobnego kremu do każdej części twarzy. Od czasu do czasu testuję nowe produkty, staram się być otwarta, ale zazwyczaj wybieram to, co już się u mnie sprawdziło. 

 

Twój sposób na złapanie oddechu po długim dniu? Co Cię relaksuje? 

Spacery, spotkania z ludźmi, joga, książka, świeca, kąpiel – w zależności od nastroju.

 

Jeden produkt z Twojego sklepu, z którego jesteś szczególnie dumna?

Świeca do masażu, która uwodzi pięknym zapachem, otula i nawilża skórę jak ciepły balsam.  

 

Błysk czy mat?

Mat, wszędzie.

 

Długa kąpiel czy energetyczny prysznic?

Na co dzień prysznic, od czasu do czasu dłuższa kąpiel.

Pytała: Weronika Kwiatkowska

Odpowiadała: Ewelina, właścicielka marki Laboratorium Dobrego Nastroju 

Krem do rąk – jakie składniki powinien zawierać?

Pielęgnacja twarzy stanowi ważną część codziennych rytuałów. Twarz jest naszą wizytówką – jest nieustannie na widoku i dlatego zależy nam na jej pięknym wyglądzie. A co z resztą skóry ? Nasze dłonie są tak samo, o ile nie bardziej, narażone na czynniki zewnętrzne. Odsłonięta skóra jest podatna na działanie wiatru, promieniowania UV, zanieczyszczeń powietrza, a w przypadku dłoni również detergentów, bakterii, środków do dezynfekcji czy urazów mechanicznych.

Skóra dłoni jest miejscem, zaraz obok okolicy oka i szyi, które starzeje się najszybciej.  Z czego to wynika? Powierzchnia dłoni jest nieustannie wysuszana i podrażniana. A skóra sucha to skóra, która szybciej się starzeje. Omawiana okolica zawiera dużo gruczołów potowych, a bardzo mało łojowych, co dodatkowo wpływa na jej skłonność do wysuszania. Dłonie są naszą wizytówką i zasługują na specjalne traktowanie oraz dopasowaną do ich potrzeb pielęgnację.

Regularna troska przynosi efekty długofalowe. Systematyczne dbanie o skórę, niezależnie od pory roku, wydaje się zupełnie normalne w przypadku skóry twarzy. Dlaczego nie pielęgnujemy dłoni cały rok, skoro otrzymują one tak wiele bodźców ze świata zewnętrznego? Odpowiednio zadbana skóra odwdzięczy nam się w okresie zimowym – będzie mniej skłonna do przesuszenia oraz wraz z upływem czasu – będzie się wolniej starzeć.


Jak prawidłowo dbać o skórę dłoni?

  1. Warto wziąć pod lupę codzienne aktywności – zacząć sprzątać i myć naczynia w rękawiczkach. Codzienny kontakt z detergentami to zbędny test wytrzymałości delikatnej powierzchni dłoni. Środki powierzchniowo-czynne, z których korzystamy przy obowiązkach domowych, bardzo wysuszają skórę i prowadzą do jej uszkodzenia, a nawet pękania.

    2. W okresie zimowym warto pamiętać o rękawiczkach, a  latem o kremie z filtrem. Zimą skóra jest jeszcze bardziej narażona na czynniki zewnętrzne. Wiatr i mróz osłabiają jej wrażliwe struktury, doprowadzając do ekstremalnego wysuszenia, podrażnienia, a nawet pękania. Rękawiczki stanowią skuteczną barierę przed światem zewnętrznym.
    Latem, aby chronić skórę przed fotostarzeniem (starzeniem wynikającym z uszkodzeń spowodowanych promieniowaniem UV) należy pamiętać o nakładaniu kremu z filtrem na grzbiety dłoni, szczególnie podczas jazdy rowerem czy autem, bo właśnie wtedy są wystawione na działanie słońca.

 

3. Warto pamiętać o nawyku nakładania kremu zaraz po umyciu dłoni. Kosmetyki do mycia dłoni niestety oprócz usuwania brudu i tłuszczu z powierzchni dłoni, usuwają również cenne lipidowe struktury skóry. Wpływa to na jej rozszczelnienie i zwiększoną utratę wody oraz nawilżenia. Aby uzupełnić ubytki w skórze, warto sięgnąć po bogaty krem do rąk. Co zrobić, żeby ten nawyk wszedł w krew? Krem postaw nie tylko obok mydła do rąk, ale też w sypialni – przed nocną regeneracją wesprzyj swoja skórę i obficie posmaruj ją regenerującym kremem.

Krem do rąk – jakie składniki powinien zawierać?

Idealny produkt do pielęgnacji dłoni powinien zawierać składniki, które uszczelniają naskórek, wypełniają przestrzenie między komórkami i w ten sposób zapobiegają parowaniu wody. Takim działaniem charakteryzują się ceramidy, cząsteczki naturalnie występujące w skórze, stanowiące jej “cement”.

Ceramidy zapobiegną parowaniu wody, warto więc jeszcze dodać składnik nawilżający, który będzie wiązał wodę w naskórku. Może być to betaina i kwas hialuronowy. Kwas hialuronowy, z racji różnej wielkości cząsteczek, wiąże wodę i nawilża skórę na wielu poziomach i odżywia ją na różnych głębokościach skóry, nie tylko na powierzchni. Z kolei betaina działa silnie nawilżająco i ochronnie.

Skwalan to kolejny składnik naturalnie występujący w skórze. Regeneruje on barierę hydrolipidową, zabezpiecza skórę przed parowaniem wody, podrażnieniami i nadaje skórze miękkości oraz elastyczności.

Nawilżenie to jednak nie wszystko. Aby utrzymać skórę w zdrowiu, elastyczną i miękką, należy ją nieco natłuścić. Tutaj mamy szereg substancji, które uzupełniają naturalnie występujące lipidy. Są jednak składniki wyjątkowe, które oprócz właściwości uszczelniających, zabezpieczających, pełnią także różne inne funkcje. Na przykład masło Shea ma właściwości kojące, regenerujące i zmniejszające podrażnienia. Poza właściwościami nawilżającymi, działa również przeciwzapalnie.

Olej z nasion czarnej porzeczki to dodatkowe bogactwo antyoksydantów. Chroni naszą skórę przed wolnymi rodnikami, smogiem i innymi zanieczyszczeniami z powietrza. Zmniejsza zaczerwienienie i podrażnienie skóry.

Mało popularny składnik – olej Tamanu – to skarbnica kwasów omega 3, które działają przeciwzapalnie, uszczelniająco, gojąco i przeciwutleniająco.

Warto również przyjrzeć się składnikom niestandardowym, takim jak różne ekstrakty roślinne, które będą przyspieszać procesy gojenia się skóry. To szczególnie przydatne w przypadku trudnej skóry dłoni. Tego typu składnikiem jest zioło ajurwedyjskie Swertia Chirata, które pogrubia skórę zapobiegając dalszym uszkodzeniom. Z kolei ekstrakt z alg morskich regeneruje barierę hydrolipidową i redukuje stany zapalne.

Często na dłoniach czujemy pieczenie i ekstremalne wysuszenie. Odpowiedzią na taki stan rzeczy jest alantoina. Jej łagodzące właściwości przynoszą uczucie ukojenia i komfort na skórze. Z kolei wosk candellila pozostawia na skórze ochronny, nietłusty film, który zabezpiecza ją przed kolejnymi czynnikami mechanicznymi.

Kolejnym wyjątkowym składnikiem, na który warto zwrócić uwagę, jest ferment bakterii ekstremofilnych, które żyją w ekstremalnych warunkach. Nawilża, przynosi ukojenie, przyspiesza regenerację naskórka i zwiększa elastyczność.

Podsumowując wybór kremu do rąk nie powinien być przypadkowy. Warto dobrać krem, który nie tylko będzie miał składniki natłuszczające, ale również regenerujące, przynoszące ukojenie i działające przeciwzapalnie.
Wszystkie je znajdziesz w naszym najnowszym produkcie – Regenerującym kremie do rąk i paznokci, który działa nawilżająco, regenerująco oraz zmniejsza negatywne odczucia przesuszonej skóry. Mimo takiego bogactwa składników aktywnych krem jest lekki i nie pozostawia uczucia tłustości.

Matcha – dlaczego warto ją włączyć do codziennej pielęgnacji?

Matcha to sproszkowana odmiana japońskiej zielonej herbaty (Camellia sinensis) z odmiany Tencha. Dzięki specjalnej metodzie uprawy jest bogata w związki antyoksydacyjne. Zgodnie z tradycyjną metodą, przez większość okresu wegetacji krzewy herbaciane są przykrywane bambusowymi matami w celu zacienienia liści przed nadmiernym i bezpośrednim działaniem promieni słonecznych. W trakcie tego procesu rośliny są w stanie wyprodukować większe ilości aminokwasów i związków bioaktywnych, w tym chlorofilu i teaniny. Są one odpowiedzialne za niepowtarzalny i charakterystyczny smak oraz intensywny kolor matchy. W rezultacie matcha jest ceniona za swoją jakość i wysoką zawartość związków prozdrowotnych. Dlaczego warto wykorzystywać ją nie tylko przemyśle spożywczym, ale również jako cenny składnik kosmetyków?

Jakie korzyści pielęgnacyjne wynikają z obecności wyjątkowych, naturalnych składników? 

Matcha kryje w sobie niezwykłe bogactwo składników, które mają realny wpływ na kondycję skóry. Lista jest długa, ale warto pochylić się nad każdym punktem. Niezwykłe działanie antyoksydacyjne i prozdrowotne to argumenty, które zachęcają, aby wdrożyć Matchę do codziennej pielęgnacji.

Po pierwsze polifenole  (inaczej katechiny) to roślinne związki o działaniu antyoksydacyjnym np. EGCG, ECG, EGC. Stanowią aż 30% suchej masy Matchy.
Katechiny neutralizują wolne rodniki, które mają zdolność do uszkadzania struktur skóry, przyspieszają starzenie skóry i zwiększają ryzyko powstawania przebarwień. Katechiny zwiększają także aktywność detoksykacyjną enzymów w tym peroksydazy glutationowej, katalazy i reduktazy glutationowej. Badania naukowe potwierdzają, że mają większą zdolność antyoksydacyjną niż glutation, witamina C i flawonoidy, co świadczy o ich kluczowej roli w detoksykacji i antyoksydacji.

Na liście znajduje się także kofeina, która ma udowodnione działanie antyoksydacyjne i przeciwzapalne. Dodatkowo delikatnie pobudza, przyspiesza metabolizm i mikrokrążenie skóry. Sprawia, że skóra jest lepiej odżywiona, zyskuje zdrowszy koloryt i rozświetlenie, a cienie zostają zmniejszone. Świetnie się sprawdza w przypadku skór dojrzałych i zmęczonych.

Musimy wspomnieć także o kwasach fenolowych, które są roślinnymi metabolitami wtórnymi. Charakteryzują się silnym działaniem antyoksydacyjnym i przeciwzapalnym. Istnieją również doniesienia, że ​​hamują wzrost komórek rakowych. Dodatkowo zmniejszają aktywność enzymu tyrozynazy, który uczestniczy w procesie powstawania przebarwień.

Z kolei rutyna jest związkiem polifenolowym i silnym przeciwutleniaczem. Jej połączenie z kwasem askorbinowym może nasilać ochronne działanie obu substancji, wzmacniając naczynia krwionośne. Ma działanie przeciwutleniające, stwarza możliwości zapobiegania stanom zapalnym i stanom uszkodzeń wolnorodnikowych.

Nie można zapomnieć o kwercetynie, która jest substancją fitochemiczną o działaniu przeciwutleniającym i neuroprotekcyjnym. Co więcej, połączenie kwercetyny z wcześniej wspomnianym EGCG może nasilać działanie przeciwrakowe obu składników.

Dobrze znana witamina C to jeden z najlepiej przebadanych antyoksydantów w świecie kosmetycznym. Ma działanie antyoksydacyjne, rozświetlające, niwelujące przebarwienia. Działa wzmacniająco na naczynia krwionośne oraz uczestniczy w produkcji kolagenu.

A skoro mowa o witaminach – musimy poświęcić chwilę witaminie K, która wzmacnia ścianki naczyń krwionośnych. Jej obecność wpływa na poprawę kolorytu skóry właśnie w przypadku rozszerzonych i pękających naczyń krwionośnych. Jest także polecana do pielęgnacji skóry osób starszych, które borykają się ze skłonnościami do tworzenia się drobnych siniaków i wylewów. Co więcej, zadba o cery zniszczone w wyniku intensywnego opalania się.

Za wyjątkowy kolor Matchy odpowiada Chlorofil. Oprócz walorów estetycznych zapenia on antyoksydację oraz działanie przeciwzapalne.

Tak wiele antyoksydacyjnych i przeciwzapalnych składników, które zawiera Matcha, powoduje, że staje się ona idealnym składnikiem pielęgnacji w naszym zanieczyszczonym i mało przyjaznym środowisku. Matcha w kosmetykach świetnie sprawdzi się u osób, które dużo przebywają w pomieszczeniach zamkniętych, klimatyzowanych oraz przed ekranem komputera. Pokochają ją również skóry dojrzałe, skłonne do nierównomiernego kolorytu, ziemiste, wymagające rozświetlenia i prewencji przeciwstarzeniowej.  Zapobiegnie ona uszkodzeniom wolnorodnikowym, rozświetli skórę i znacząco spowolni procesy starzenia. Warto wykorzystać wyjątkowe działanie Matchy i wdrożyć ją w poranną pielęgnację, aby chroniła naszą skórę w ciągu dnia. Sprawdzi się także wieczorem – przyspieszy procesy regeneracji, będzie działać przeciwzapalnie i rozświetlająco.

 

 

Menopauza. Jakie składniki aktywne pozwolą zatrzymać młodość?

Menopauza to naturalny i fizjologiczny proces zachodzący w organizmie kobiety. Zmiany hormonalne występujące w jej wyniku obejmują nie tylko wahania nastrojów czy uderzenia gorąca. Mają one również bardzo duży wpływ na stan skóry. Dziś porozmawiamy o tym, co można zrobić, żeby zatroszczyć się o siebie w tym sezonie życia i jak naturalnie pielęgnować swoją cerę w okresie przekwitania.

Menopauza – jakie zmiany zachodzą w ciele kobiety?


W okresie klimakterium w organizmie kobiety dochodzi do mocnego obniżenia poziomu estrogenów – żeńskich hormonów płciowych. W ten sposób ciało w naturalny sposób blokuje możliwość zajścia w ciążę w pewnym wieku. Należy jednak pamiętać, że estrogeny to nie tylko hormony płodności, ale również młodości i pięknej skóry.

W wyniku zmian hormonalnych dochodzi do wielu zmian w skórze. Następuje pogrubienie warstwy rogowej naskórka (martwa część skóry), co skutkuje zwiększeniem szorstkości skóry i  utratą wody. Skóra wygląda na szarą, matową i zmęczoną. Z kolei skóra właściwa, w której znajduje się kolagen i elastyna – ulega znacznemu ścieńczeniu. Rusztowanie naszej skóry robi się coraz bardziej cienkie i wiotkie, dlatego wiele kobiet po ok. 6 miesiącach od ostatniej miesiączki zauważa duży spadek jędrności i nawilżenia. Możemy wtedy zauważyć, że skóra wygląda na znacznie starszą niż w poprzednich miesiącach, a jej wygląd uległ nagłemu i znacznemu pogorszeniu.

Menopauza często kojarzy nam się z nagłymi uderzeniami gorąca. Nie pozostaje to bez wpływu na skórę. Częste i nagłe rozszerzenie naczyń krwionośnych w skórze może skutkować pojawieniem się utrwalonych naczynek (teleangiektazji), a nawet trądziku różowatego. W tym okresie kobiety bardzo często zauważają, że muszą być ostrożne i zachowawcze przy doborze pielęgnacji. Skóra, ze względu na większą skłonność do rumienia oraz ścieńczenie skóry, staje się bardziej reaktywna. Wcześniejsze, z powodzeniem stosowane składniki aktywne, teraz mogą wywołać podrażnienia, świąd i wysypkę.

Trądzik to domena wieku młodego? Niestety nie. Podczas przekwitania, z racji spadku ilości estrogenów, zaczynają dominować androgeny (tzw. męskie hormony płciowe). Ich dominacja może skutkować nasileniem wydzielania sebum, a nawet powstawaniem zmian trądzikowych. Trądzik w tym wieku jest trudniejszy do leczenia, ponieważ skóra jest bardziej wrażliwa i reaktywna. Nie możemy zadziałać mocno drażniąco i złuszczająco. Z taką skórą należy obchodzić się bardzo delikatnie. Dodatkowo, z racji dominacji hormonów męskich, na skórze można zauważyć ciemnienie włosków w okolicy wąsika, żuchwy czy policzków. Jest to jak najbardziej naturalne i powszechne – wynika ze zmian hormonalnych.

Zmiany w okresie menopauzy wpływają również na koloryt skóry. Oprócz tego, że skóra staje się bardziej szara i mniej lśniąca, to melanocyty (czyli komórki z pigmentem skórnym) zaczynają zbierać się w grupy, dając widoczne na powierzchni skóry przebarwienia – w miejscach, w których się grupują oraz odbarwienia – w miejscach, z których znikają.


Zatrzymać młodość – jakie składniki aktywne mogą w tym pomóc?


Przede wszystkim należy skupić się na nawilżeniu i odbudowie skóry. Warto szukać kosmetyków, który zawierają kwas hialuronowy czy trehalozę, które wiążą wodę i utrzymują nawilżenie w skórze. Kwas hialuronowy można znaleźć w wielu kosmetykach, warto jednak sięgnąć po taki, który zawiera kwas hialuronowy o różnej wielkości cząsteczek. Cząsteczki mniejsze wnikną głębiej w skórę, zapewniając nawilżenie na głębszych poziomach, a większe cząsteczki utrzymują nawilżenie w powierzchownych partiach skóry. Taka różnorodność cząsteczek zapewnia optymalne i pełne nawilżenie. Tego typu kwas hialuronowy znajdziesz np. w naszym multifunkcyjnym serum, przeciwstarzeniowym kremie pod oczy czy Antyoksydacyjnym kremie nawilżającym.
A skoro mowa o antyoksydantach, warto zadbać o to, aby skóra była dobrze chroniona przed wolnymi rodnikami, promieniowaniem UV, smogiem czy zanieczyszczeniami powietrza. Antyoksydanty to składniki, które łączą się z cząsteczkami niszczącymi naszą skórę i neutralizują je. Wszystkie nasze kosmetyki są w dużej mierze oparte na antyoksydantach. To właśnie antyoksydanty, takie jak np. Matcha to klucz do długotrwałej młodości. Dlatego znajdziesz je w każdym naszym produkcie.

Zmiany hormonalne i tendencja do powstawania przebarwień i odbarwień, to tak naprawdę sygnał, aby poszukać składników o działaniu wyrównującym koloryt, rozjaśniającym i rozświetlającym. Jeśli odpowiednio wcześnie zaczniemy stosować składniki regulujące pigmentację skóry, tym większa szansa, że nie będziemy musiały borykać się z przebarwieniami. Jakich składników należy szukać? Niacynamidu, witaminy C lub ekstraktu z kanadyjskiej sosny białej, które znajdziesz w multifunkcyjnym serum.


Czym skorupka za młodu…


Okres menopauzy to czas, w którym ponosimy konsekwencje prawidłowego lub nieprawidłowego dbania o skórę. To właśnie wtedy najbardziej widoczne stają się objawy uszkodzeń skóry wywołane promieniowaniem UV czy ignorowania potrzeb skóry, takich jak nawilżenie czy stymulacja.

Jak pielęgnować skórę jako 20, 30 latka, aby w okresie menopauzy cieszyć się zadbaną i piękną skórą?

  1. Chroń skórę przed słońcem. Promieniowanie UV niszczy struktury kolagenu i elastyny. Osłabia ich włókna, prowadząc do utraty jędrności i owalu twarzy.
  2. Nawilżaj. Każda skóra wymaga nawilżenia. Zarówno sucha, jak i tłusta. Organizm składa się w dużej mierze z wody i to w środowisku wodnym odbywają się wszelkie procesy metaboliczne. Odwodnienie skóry to nie tylko spowolnienie procesów regeneracji czy naprawy, ale przede wszystkim skóra odwodniona to skóra mało elastyczna. Gdy komórki naskórka są napęczniałe wodą – nasza skóra staje się napięta i elastyczna.
  3. Stymuluj. Pobudzaj swoją skórę do przebudowy. Dawaj jej sygnały. Wprowadź do pielęgnacji kosmetyki np. z ekstraktem z szarotki alpejskiej (Antyoksydacyjny krem nawilżający), witaminą C w formie tetraizopalmitynianu askorbylu, która uczestniczy w syntezie kolagenu (multifunkcyjne serum), Niacynamidem, który stymuluje skórę do produkcji ceramidów i uszczelniania naskórka (multifunkcyjne serum). 

Zadbaj o swoją skórę dziś, dobierając kosmetyki o różnorodnych, wartościowych składnikach. Małe zmiany i przemyślana pielęgnacja to inwestycja, za którą będziesz sobie wdzięczna.

 

Oblicza kobiecości #15 – właścicielka marki NowBrow

Grace Drane – przedsiębiorczyni, wizjonerka i właścicielka biznesu, który propaguje w Polsce trend nitkowania brwi. Zapytaliśmy ją o początki biznesu w Polsce, codzienne funkcjonowanie w Anglii i kosmetyczne odkrycia.

Skąd pomysł na biznes skupiony wokół brwi? Kto Cię zainspirował do działania w tej branży? 

Mieszkam na stałe w Anglii i zauważyłam, że nitkowanie (ang. threading) brwi stało się tutaj bardzo popularne. Jest to naturalna sztuka depilacji brwi i innych obszarów twarzy przy pomocy odpowiednio skręconej, bawełnianej nitki. Po analizie rynku w Polsce okazało się, że ta metoda jest tutaj prawie nieznana, a w Łodzi – moim rodzinnym mieście, nikt o niej nie słyszał i nie potrafił jej wykonać. Wtedy podjęłam decyzję – czas działać! 

 

Czy Twoim zdaniem Polki są otwarte na pielęgnacyjne eksperymenty? Czy dużo energii kosztowało Cię wprowadzenie nowości, jaką jest nitkowanie na polski rynek?

Myślę, że Polki są otwarte, choć do nitkowania podeszły dość nieufnie. Nie potrafiły sobie wyobrazić, jak skręconą nitką można idealnie wymodelować łuk brwiowy i usunąć niechciane włoski z twarzy. Nasz pierwszy Brow Bar był tak zaprojektowany, aby była możliwość dyskretnego ‘podejrzenia’ z boku tej rewelacyjnej sztuki depilacji.  

Twój pierwszy salon nitkowania brwi był formą pomocy dla siostrzenicy. Wierzysz w kobiece wsparcie? 

Tak, faktycznie moja siostrzenica – Paulina Kuszczak – zaraz po studiach rozpoczęła pracę w firmie deweloperskiej taty, ale nie czuła się w tym dobrze. Szukała trochę innego pomysłu, żeby realizować swoje ambicje, ale brakowało jej trochę pewności siebie. Poprosiłam ją, żeby przyleciała do mnie do Anglii i spróbowała nitkowania na sobie. Pokochała je od razu i postanowiliśmy zacząć razem działać.  Osobiście wierzę, że to bardzo ważne, aby wspierać inne kobiety. Kocham pomagać, dzielić się dobrą radą, cieszyć się z sukcesów innych, jeżeli widzę stojące za tym duże zaangażowanie i pasję.

Twoje największe biznesowe marzenie?

Marzę o tym, aby NowBrow było utożsamiane z mistrzowskim nitkowaniem, pięknymi stylizacjami brwi, wyjątkowym podejściem do obsługi klienta i zaangażowaniem społecznym dzięki naszym działaniom charytatywnym.

Żyjesz na co dzień poza Polską – co Cię inspiruje w angielskich kobietach, a co w polskich? 

Lubię w angielskich kobietach ich duży dystans do siebie. Zdecydowanie są mniej krytyczne niż Polki i są bardziej wyluzowane. Choć bardzo lubią modę, to ubierają się tak, żeby to głównie im podobały się stylizacje i nie martwią się o ocenę otoczenia. Wywierają na siebie zdecydowanie mniejszą presję pod tym względem.

Polki  zdecydowanie więcej uwagi przywiązują do tego, jak będzie oceniony ich wygląd, są dość przeczulone na tym punkcie. W tym wszystkim są bardzo świadome swojej urody i zdecydowanie bardziej o nią dbają. W porównaniu do mieszkanek UK więcej wymagają od siebie i innych. Lubię w nich również ich przedsiębiorczość.

Twój rytuał pielęgnacyjny po długim i męczącym dniu?

Obowiązkowo zmywam makijaż. Nie używam go dużo  w ciągu dnia, ale nie wyobrażam sobie, żeby go dokładnie nie usunąć. Muszę czuć, że moja skóra jest idealnie czysta. 

Ulubiony kosmetyk, z którym się nie rozstajesz?

BioOil do skóry. Uwielbiam go położyć nawet pod podkład, wtedy nadaje mojej skórze pięknego efektu glow. 

 

Błysk czy mat?

Zdecydowanie błysk. Bardzo lubię efekt glow.

Wieloetapowa pielęgnacja czy sprawdzony minimalizm?

Raczej minimalizm. Uważam, że ‘less is more’.  

Ostatnie kosmetyczne odkrycie?

Kosmetyki marki The Ordinary – rewelacyjne w działaniu, super proste opakowania i do tego świetna cena.  

Rada pielęgnacyjna, którą udzieliłabyś młodszej wersji siebie? 

Mam 18-letnią córkę i ciągle jej powtarzam, żeby używała kremu z SPF 30 w mocno słoneczne dni i dokładnie zmywała makijaż na noc. To samo powiedziałabym samej sobie. 

Działania Grace można podglądać na Instagramie: https://www.instagram.com/nowbrowprofessionaleyestudio/

blog

Self care w praktyce

Pluszowe serduszka, czekoladki z napisem LOVE i słodkie misie atakują w lutym z każdej strony. Święto miłości stało się festiwalem kiczowatych gadżetów, które zbierają później kurz na półkach. Istnieje wiele lepszych sposobów na to, żeby powiedzieć drugiej osobie, że jest dla nas ważna i cenna. Może to kwestia dłuższego telefonu i wsłuchania się w jej potrzeby lub pomoc przy codziennych obowiązkach? To też dobry moment, żeby się zatrzymać i zapytać “kiedy czuję się naprawdę kochana?”.   

 

Walentynki tylko dla par?

14 luty nie wszystkim kojarzy się dobrze. Dla wielu osób to nieprzyjemne przypomnienie o statusie singla i braku drugiej połówki. Kto powiedział, że Walentynki to dzień, w którym świętować mogą tylko pary? Zdecydowanie bardziej podoba nam się scenariusz, w którym można celebrować bliskie relacje rodzinne, te z przyjaciółmi, a przede wszystkim – z samym sobą! Trend self love stale zachęca nas do pracy nad relacją ze sobą. Do troszczenia się o swoje ciało i głowę. Nie da się ukryć, że stosunek do siebie jest kluczowy również w kontekście innych ludzi. Brak szacunku, niechęć i stałe porównywanie się do otoczenia nie ułatwi nam nawiązywania bliskich więzi z innymi.  Spojrzenie na siebie łaskawym okiem, zatroszczenie się o własne potrzeby i rozwijanie samomiłości może być przełomem na drodze do jakościowych relacji, za którymi większość z nas tęskni. 

Self care na co dzień 

Dbanie o siebie to nauka wprowadzania małych rytuałów, które pozwolą nam poczuć się ze sobą lepiej. Choć Walentynki wywołują swego rodzaju presję i potrzebę spędzenia wyjątkowego dnia, to właśnie codzienne zmiany budują lepszą rzeczywistość. Co zatem warto wpisać na swoją listę rytuałów self care?

  • Notuj dobre rzeczy

Postawa wdzięczności potrafi zmienić naprawdę dużo. To zmiana perspektywy i nauka wyłapywania dobrych momentów, które nas spotykają. To także karmienie swojej głowy pozytywnymi myślami, wypatrywanie lepszego i przyciągnie wspaniałych scenariuszy. A gdy nadejdą czarne myśli, bo to przecież zdarza się każdemu, mamy miejsce, do którego łatwo wrócić i nabrać nadziei na lepsze jutro. 

  • Zadbaj o podstawy

Poranne rozciąganie, regularne nawadnianie się i wieczory bez ekranów nie brzmią jak rewolucyjne porady. Często myślimy o nich, jak o błahostkach, które nie mają zbyt dużego wpływu na naszą codzienność. To błąd. Jeśli oczekujesz imponujących zmian, zacznij od regularnego dbania o podstawy. Lepszy sen i spokojniejsza głowa nie biorą się z wyposażenia biblioteczki w bestsellerowe poradniki. Postaw na dobrą rutynę, a szybko poczujesz różnicę.  

  • Wpisz pielęgnację do kalendarza 

Nie potrzebujesz szczególnego powodu, żeby zafundować sobie wieczór SPA. Odżywcza maska, jak chociażby ta z naszej oferty, czy dobry krem pod oczy pomagają zatroszczyć się o kondycję skóry, a promienista cera to efekt, o który warto zawalczyć. Szczególnie, gdy jest to wynik przyjemnego rytuału, który nie zrujnuje Twojego budżetu.

 

Zamiast nerwowo poszukiwać walentynkowych gadżetów, wróć do spokojnej rozmowy ze sobą i zadaj sobie pytanie “co mogę zrobić, żeby bliscy mi ludzie poczuli się kochani i jak w tym wszystkim mogę zatroszczyć się o siebie?”. Odpowiedź i jej zastosowanie zrobi Ci lepiej niż powiększenie kolekcji pluszowych serduszek.